Wiatr, zamiata liście z chodnika bieda wyciąga twardy chleb ze śmietnika nuda pod klatką, siedzi na betonie, plotka wygląda na balkonie strach kręci się oku cierpienie gromadzi się wokół zawiść uwiera pod stopami, zazdrość skrada się między blokami, samotność ukrywa się na rogu, wiara pozostała tylko Panu Bogu tym z kamienicy wydrapuje marzenia, nadzieja umiera, głód ostro doskwiera, chłód bezdomnego uwiera, miłość w kącie się schowała, nienawiść w pewność siebie się ubrała, wolność nieraz została skuta kajdankami noce na dołku, zakryte zimnym kocem, wędrówki z wyrokami to codzienność, życia między blokami..
Ulica pochłonęła niejedno życie, sami to widzicie, gołym okiem to widać cierpienie z oddali słychać ja i tak chce tu żyć, i dalej oddychać..
Monotonia pod blokiem stoi, rela chce trochę nerwy zaspokoić, kana nabita spokój rozpala, śmiech codzienność oddala, pies w ciemnościach się skrada, sprawdza gdzie spaceruje tutaj zdrada, lojalność w grupie się układa naiwność gubi się między zasadami, długie jęzory ratują dupy zeznaniami, pozory zakrywają prawdę momentami zdrada za plecami w plecy rani, niepewność, dławi się w krtani zaufanie zakopane jest kłamstwami a za tymi wersami, sa ludzie zaufani, prawda wskazuje sumę palcami ich pomocna dłoń, formatuje pamięć z trudnymi chwilami, prawdziwy pokazuje, że nie jesteśmy tutaj sami, docenia, wspiera i nigdy nie zostawi..
Ulica pochłonęła niejedno życie, sami to widzicie, gołym okiem to widać cierpienie z oddali słychać ja i tak chce tu żyć, i dalej oddychać..Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.