Life is life, czasem ciężki głaz i nic nie poradzę, Że mnie w sieci remiksują z jakimś kutasiarzem, Tu nadal kilka marzeń, miałem wonderful life, Zanim oficjalnie upuściłem full album black
Bilans zysków i strat dawno za mną, Zanim zacząłem żyć, wpierw musiałem się ogarnąć, Zająć się ciężarną — nie zapomnę tego dnia, Remisujemy z Grecją, choć nie taki był plan
Mimo to jaram się jak dziecko i zwycięzca, Mój nieszczęsny los się odmienił, żadna klęska, Nie straszna dla ziomeczka, wreszcie ruszamy z miejsca, Właśnie mija dziesięć lat, a w ekipie córeczka
Też tak możesz i nie powiem Ci, że chlać masz przestać, Rób, co możesz, żeby znaleźć się na drodze szczęścia, Ludzi oceniam po tym, co mają, ale w sercach, Więc się staram nie być chujem — to całkiem niezła puenta
To jeszcze nie opus magnum, choć nawijam life is life, Wywalczyłem szansę na nowe życie brat, Chociaż często powtarzałem, że bezsilny, bez szans, Dzisiaj krzyczę, że co? Life is life! [x2]
Nie walę bomby — dawno odrzucił ten rodzaj leków, Wkładam bomberkę i lecę w miasto, bo wciąż na Fleku, Sprawy załatwiam na biegu w oficjalnym obiegu, Wersy gorące, że stopią nawet Północny Biegun
Już nie pamiętam, kiedy przestałem narzekać, człowiek, Bo doceniam co mam — moją walutą zdrowie, I jeszcze powiem, że najważniejsze to, co masz w głowie, Jak nie ogarniesz życie jak walec śmignie po Tobie
Żeby daleko zajść, często musisz zasuwać, Jak młode laski, co kelnerują w suszonych butach, Bezwysiłkowo się nie ma prawa udać — zapomnij, No, chyba że brak ambicji Twoją sentencją na pomnik
Bo tutaj fejmem narkotyzują się półprzytomni, Myślą, że wszystko wiedzą — ja takich nie chcę znać zombie, Czują, że żyją, gdy uciekają na jawie w sen, Ten koszmar biorą za pewnik, spełnienie marzeń, damn
To jeszcze nie opus magnum, choć nawijam life is life, Wywalczyłem szansę na nowe życie brat, Chociaż często powtarzałem, że bezsilny, bez szans, Dzisiaj krzyczę, że co? Life is life! [x2]
Osiadłem na wsi, gdzie psy dupami szczekają, I czasem tęsknię do miasta, gdzie go życie po zmroku, Paradoksalnie nie lubię zgiełku — mam go aż nadto, Bo moje życie wędrówką — to sposób wyjścia z chaosu
Wersy z kosmosu — doceniam je, gdy zamknę powieki, Na zawsze street art — wjeżdza ten tam biznesu rekin, Nie mam nic do ukrycia, crypto — tylko waluta, Chociaż ten showbiz cieplutki jak przysłowiowy kutas
Mówili „brutal”, chociaż nie jeden Brutus i Judasz, Zmień otoczenie, by nie powtarzać znów scenariusza, Znów coś Cię rusza, wrzucasz na story ckliwe demoty, Warto posprzątać i nie dać z siebie robić idioty
Najlepszy motyw to focus na rzeczy ważne, głupoty, Wciąż przeważają, a czasu wciąż coraz mniej masz na fun, Zadbaj o mental i przestań sobie samemu szkodzić, Bo życie masz tylko jedno — nie można wciąż tylko brać
To jeszcze nie opus magnum, choć nawijam life is life, Wywalczyłem szansę na nowe życie brat, Chociaż często powtarzałem, że bezsilny, bez szans, Dzisiaj krzyczę, że co? Life is life! [x2]Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.