[Zwrotka 1] Dorosły facet a po nocach wciąż koszmary I tak napierdala w worek jakby ten był jego starym Ja swemu wybaczyłem, dawno olałem nienawiść Która mogłaby mnie trawić całymi latami Pewnych rzeczy nie cofniesz, nie dasz rady naprawić Ale warto iść do przodu jakby nie było sprawy Niektórzy płyną tak jak pierdolone tsunami Na szczęście mam to za sobą, wiele dobrego przed nami Nie dla sławy, splendoru, nie dla rozgłosu czy kasy Po prostu chciałem być kimś, coś po sobie zostawić Nie dla kobiet i blasku ani najlepszej strawy Po prostu głośno krzyczałem, bo byłem mały i słaby I nie podziw, układy czy złudne poczucie władzy Bo zwyczajnie dla frajdy nie miał nic prócz zabawy Nie dla sexu i dragów, uznania miasta, oklasków Chciałem lepszej jakości życia, wyjścia z potrzasku
[Refren] Jesteś w potrzasku! Bez szans by się wydostać! W potrzasku! Kolejna smutna postać! W potrzasku! Uwierzyłem, że można! Moje 127 godzin, prawdziwy koszmar! Jesteś w potrzasku! Bez szans by się wydostać! W potrzasku! Kolejna smutna postać! W potrzasku! Uwierzyłem, że można! Moje 127 godzin, prawdziwy koszmar!
[Zwrotka 2] Mówili na mnie wariat, wylewała się pogarda To mi podbijało punkty, jakie życie taka rap gra Byle wszystko rozpierdolić i się nażgać, taka prawda Wciąż myślę, co by było gdybym nie opuścił bagna? Szalony bal z dupami by poczuć się tylko gorzej Znów biegać nago po dworze, gasić pety w kawiorze? I szprycować się hormonem, romansować z kokainą Znów bym nienawidził świat, pił krabowe cappuccino Laskojady, półwytrawne wino i tablety Pewnie robiłbym za klauna gdzieś przy stole do rulety Zakłócał nocną ciszę bełkocząc "Biała Mewo" Przegrał życie w bałaganie z dziewczynami do wszystkiego I niby dlaczego miałbym się przejmować losem Tych tupiących, zaćpanych kurewek z malutkich wiosek? I niby dlaczego miałbym przeżyć więcej wiosen Jeśli każdy poranek bym witał z zapchanym nosem?
[Refren] Jesteś w potrzasku! Bez szans by się wydostać! W potrzasku! Kolejna smutna postać! W potrzasku! Uwierzyłem, że można! Moje 127 godzin, prawdziwy koszmar! Jesteś w potrzasku! Bez szans by się wydostać! W potrzasku! Kolejna smutna postać! W potrzasku! Uwierzyłem, że można! Moje 127 godzin, prawdziwy koszmar!
[Zwrotka 3] Moja życiowa postawa to nie przepis na sukces Mogłem już dawno umrzeć, utonąć w wódce pokrótce Chciałem poczuć się wolny odnajdywałem to w buncie Sprowadzając nieszczęścia, od których nie mogłem uciec W niejednej nucie gorycz i poczucie przegranej Tylko przemoc, sex, przemoc z tym się utożsamiałem Obyś tego nie połączył, bo za kratą źle skończysz Gdy panna mówi: spierdalaj, raczej chce żebyś odbił Strumień alko i noski, wnioski zbyt oczywiste Życiowy no skill bo tylko kurwa w takim towarzystwie Czułem się kimś lepszym, byle te głupoty pieprzyć Zamiast piąć się w górę i mieć powód życia lepszy Miasto wybebeszy Twoją duszę, wizja śmierci Wszystko Ci odbierze jak ćma do światła lecisz Nie wybiegałem w przyszłość, bo zabrakło wyobraźni Dziś żałuje usidlenia w tej pierdolonej matni
[Refren] Jesteś w potrzasku! Bez szans by się wydostać! W potrzasku! Kolejna smutna postać! W potrzasku! Uwierzyłem, że można! Moje 127 godzin, prawdziwy koszmar! Jesteś w potrzasku! Bez szans by się wydostać! W potrzasku! Kolejna smutna postać! W potrzasku! Uwierzyłem, że można! Moje 127 godzin, prawdziwy koszmar! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|