Zero trzydzieści nie śpię, zbieram myśli dużo poświęcenia niewyłącznie dla korzyści przy blasku świec świeżym materiałem w uszach tworząc nowe rzeczy z podkładem do przodu ruszam ktoś mówi to fenomen, ja powiem tak se robię koneser muzyczny, dawno zaufałem sobie tym charakter swój ozdobie, bo dbam o wymowę tak jak o reputacje, na ulicy mieć swe racje i pierdolić prowokację, jak rakim być mistrzem myśli nie rzeczywiste, chociaż wysoko poprzeczka postawiona radę dam, słuchaj ulicy dziecka w rapie jest siła, tak było na początku lata dziewięćdziesiąte więcej szczęścia niż rozsądku w porządku zmęczony, nieraz myślę to już koniec i co mam wyciągnąć dłonie z prośbą o jałmużnę mam wpierdolić się w próżnię, gówno, może być różnie plany spisane na kartce z których nigdy nic nie wyjdzie prawie nic nie odkreślone, po czasie tak se myślę zblokowany, z problemami, stojąc w miejscu mam zwariować nisza nie może być miętka, tym się muszę podbudować i opuszczam bocznicę, by kierować własnym życiem zero trzydzieści, trochę tego życia chwycę zahaczając o ulicę, które dały mi wspomnienia czas stanął w miejscu, tutaj nic nie pozmieniam. [ tak nic nie pozmieniam, nic nie pozmieniam zero trzydzieści, nie śpię, zbieram myśli ]Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.