Wstaje jak zwykle o siódmej, Kawe mam i już pije Malboro z miękkiej pale i prosze tylko o chwile bez przegryzki poradzę sobie, Bo czas gdzieś spierdala a muszę coś napisać, Bo nie chce wam o tym gadać
Tekst układam Tak samo jak Domek z kart Musi być idealnie, w rękawie skryty AS Który cierpliwie czeka, aż się ocknę znowu Bo Przez swoją głupotę, trudno jest sobie pomóc
Mieszkam z Matką, bratem a jaki zemnie brat? Przykładu ja mu nie daje, przykładem jest jego brak Patrz, ciągle mam ojca, ale nie gadamy w sumie Tęsknie Tato, Kurwa, nie możesz tego zrozumieć
Czas płynie wolniej, monotonia mnie zjada Zaraz dostanę telefon, "PECHOL CZEKAM JUŻ OD RANA" Zielona Mary Jane, To moja stała dama Jeden dzień, jeszcze Sobota i Ciągle zabawa
Studio to mój dom, A bit mnie uspokaja Wiare dajecie wy A hejty w śmieciach zostawiam Unieście w górę ręce, Jak to wam odpowiada Odpowiem całym sobą bo dokładnie tak wypada
Pare razy tak miałem, życie kopało mnie w dupe Dlaczego żale się wam , miało być w miare super Zawsze chciałem dobrze, to nie wychodzi jak kiedyś A moja ksywka skąd, bo znówu zacząłem w coś wierzyc
Miałem panne, była niby urocza i słodka Grzeczna i wierna, twarzyczka jak z Gadu emotka Była piękna, mógłbym patrzeć dniami wieczorami Ale to zgasło, bo kłamała tuż przed weekendami
Moja Mama? Ma się dobrze , Chy chyba Dumna zemnie być nie może, a to tylko moja wina Przepraszam mamo, Ale chwilami jakoś tęsknie Pamiętasz Glinno dom, Ja wciąż pamiętam odejście
Moją tożsamość każdy zna, Bo słyszał już nie raz Jaki zemnie wielki Skurwiel, słyszysz to już trzeci raz Chcesz bym poszedł sobie, Bo w mym głosie nie ma serca To początek, A jak nie znasz to nie oceniaj wnętrzaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.