I czegóż chcieć od tego Wani? Wszak jego winy nie ma w tym Wszystkiemu winna tamta pani Że poszedł za nią tak jak w dym
A pasowałoby mu wszystko Już wszystko bardziej niż ten traf Że z cyrku złapie go artystka Na linie tańcząc pośród braw
Już w pierwszym geście powitania Gdy w górę wzniosła białą dłoń Ujęło Wanię pożądanie Bez kresu w swą przepastną toń
Marusię swą porzucił nagle A potem co noc aż do dnia Z artystką szalał w chińskiej knajpie A tam Marusia z żalu schła
A Wania tamtej na stół ciskał Meduzy i w trzech smakach drób Nie wiedząc nic, że ta artystka Wciąż wodę z mózgu robi mu
Bo nie wierzymy w czas kochania Że miłość biedy przyda nam Ech, Wania, Wania, biedny Wania Ot, spójrz - po linie idziesz samTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.