Spuszczają nas ze smyczy dla zabawy, a ja żyję Grzeję w dłoni napój mój złotawy, nim wypiję Obrzucamy fekaliami i błotem, każdego Grzeję w dłoni napój cały mój ze złota, coś pysznego
Diabeł ma to, co chciał od dawna Dla mnie to mało dość zabawne Szaro i od głowy się psuję Dziwne, że komuś to smakuje
I już nadziei naprawdę coraz mniej Na to, że wytrzeźwieją, otrząsną się I tak jak kiedyś sąsiedzi siadali Usiądą razem przy wspólnym stole
Grzeję w dłoni napój cały złoty, z każdej strony I naszła mnie ochota, by się tulić, w ramionach żony W ramionach jej znów zacznę skromnie o tym śpiewać Jak twoje niełaskawe zdanie o mnie mi wisi i powiewa
I już nadziei naprawdę coraz mniej Na to, że wytrzeźwieją, otrząsną się I tak jak kiedyś sąsiedzi siadali Usiądą razem przy wspólnym stole Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|