Jadę miastem, zamierzam się czegoś napić Nocą wszyscy ludzie wydają się inaczej się gapić Może też bym tak potrafił (ale chyba nie potrafię) Łypać okiem z dna butelki tak jak tramwajowi gapie? W takie dni wychodzi tylko ten, kto musi Lub ten, kto naprawdę chce... Albo ten, komu przyprószył Oczy zeszłoroczny śnieg Opuścił ulicę obskurny włóczęga Który telepie się jak ten tramwaj na zakrętach Oj, nie pachnie on jak mięta Nie pachnie jak miętówka Którą jedna panienka Czule wkłada sobie w usta... Łatwo stracić przytomność pośród nieprzytomnych Wygasły papieros odpalę tam, gdzie pomieszkują bezdomni Kiedy wyskoczę na chodnik
Mam dzisiaj urodziny! Gdzie szpiczaste czapeczki, trąbeczki, gdzie uśmiechnięte miny? Gdzie mój tort urodzinowy? Nie widzę nikogo z tortem... Może pójdę do cukierni, usiądę przy torcie Ze znużenia zasnę i padnę w niego na mordę
W humorze najlepszym Niosę tort przez Śródmieście, które migocze jak świeczki! A także mam się czym pochwalić Tego dnia zostałem obdarowany upominkami! Dostałem kartkę z życzeniami Od ludzi, którzy zwykle zabijają się słowami Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|