P/Parzel/Nie powiem ci, jak mam żyć feat. Sokół ( Siwers )
1. Parzel Gdzieś uciekł ten świat, kiedy przestałem być dzieckiem. Wraz z wiekiem, rzeczywistość ciaśniej wiąże ręce. Nie powiem ci jak żyć, nie czas i miejsce. Nie powiem ci jak żyć, niewiadomych coraz więcej. Naważyliśmy sobie piwa, przyjdzie nam to wypić. Ulice miasta mogą zachwycić lub niszczyć. Stworzone dla nas, na nowo powstało ze zgliszczy. Środowisko, w którym musisz liczyć, wciąż liczyć.
Szaleńczy ten bieg, dokąd zmierza ten gatunek? Dwa bieguny, kiedy zerwiemy ostatnią skórę. Wszechświat, nigdy nie ogarniesz go rozumem, Jesteśmy jego częścią, jest w nas, czy to czujesz? To jest ten czas! Lecz nie powiem ci jak żyć, Jak media co instalują ci w głowie swoje sny. To pierdolone opium dla ludu, gonisz za tym, Z czasem wszyscy się w tym gubią. Wypełniamy przestrzeń w mieście, jak puste brzuchy Czy z mace kapuchy, przyjdzie nam się obudzić. Ignorując wszystko, ludzkość brnie w to dalej. Ludzkość wciąż mówi przyrodzie "spierdalaj" A marzy nam się spokój ducha i równowaga. Niewielu obchodzi kim jesteś, lecz co posiadasz. Wciskam STOP i zatrzymuje się na moment, By odnaleźć to co dawno już zostało utracone.
Gdzieś uciekł ten świat, kiedy przestałem być dzieckiem. Wraz z wiekiem, rzeczywistość ciaśniej wiąże ręce. Nie powiem ci jak żyć, nie czas i miejsce. Nie powiem ci jak żyć, niewiadomych coraz więcej. Naważyliśmy sobie piwa, przyjdzie nam to wypić. Ulice miasta mogą zachwycić lub niszczyć. Stworzone dla nas, na nowo powstało ze zgliszczy. Środowisko, w którym musisz liczyć, wciąż liczyć.
2. Sokół Dzisiaj wiem, że w tyle głupich słów kiedyś wierzyłem, "Nigdy więcej", "Na zawsze", jak debile. Nie jestem mędrcem, to przekleństwo, nie przywilej. I nie jestem wzorem, więc nie naśladuj mnie i tyle. Nie otarłem się nawet w życiu o idylle. Kocham prawdę, czasem boli, jak już coś to przez chwile. Na każdą chujową akcję spuszczam gilotynę, Odchodzę w trakcie i nie patrzę, jak ginie. Nie mszczę się, bo za szybko czas minie, I za szybko mknie, by marnować go na świnie. Nie mam recepty na nie, pierdolę garść banałów. Pewnego dnia odstawię mimowolnie życia nałóg. Umieram z wami tu każdego dnia, w każdym calu, Bo nie mam magicznej wiedzy i nie patrzę z piedestału. Rzadko zawracam, ale przyznaję się do błędów. Nie jestem zły, ale nie wróżę happy endu. Stałość szczęścia składa się tylko z momentów, Nie mam swojego miejsca i nie znam celu okrętu. Płynę, chujowo śpię, jak nie ma jej obok, Na szczęście jest i dotyka mnie nogą. Nie cierpię tych co się wożą a chuj mogą, Nie jestem tym co osądzi ich srogo. Nie powiem ci, jak żyć, bo nie jestem mądrą głową, Nie zawsze spoko, ale w stu procentach sobą.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.