Yo, ah. To jest historia, więc spróbuję ją nagrać na jedno podejście Od A do Z, od zera do nieskończoności, od początku do końca. A idzie to tak:
Raz, dwa, trzy, ha!
On dostał info, że jesteś dobra opcja na weekend (bo) Jedna koleżanka dała znać że rodzice Wyjechali na kanary na tydzień (czy dwa), A gdy nie ma u niej starych to jest u niej biba. (a!) Mieszka pod Warszawą, to bogata rodzina, mają wyjebaną willę - jest gdzie przekimać. Taki klimat, że będzie przebal, hulaj dusza - piekła nie ma - i tak dalej. Dodaj to zalet jej koleżanki, ziomuś, te zepsute małolatki z dobrych domów, że nic (nic!) tylko brać i rwać Szczerze, grzechem byłoby odpuścić tę imprezę. (tja!) Zebrał więc kilku znajomych typów i wbili tam, a biba była gruba. (bez kitu) Po chwili fajna niunia go zapytała czy ma ogień - to banalna historia, lecz i tak ją opowiem. Lecz i tak ją opowiem, tja. Oni szybko znaleźli wspólny język, Zaraz wyszli zajarać i popatrzeć na księżyc, Wiesz, nie szukali tu okrężnych tras, bo oboje chcieli komuś na ten jeden raz. Upalili się, by znaleźć spokój i wrócili żeby znaleźć pokój. Sami razem w przełomowym punktem lotu Półprzytomnie rozmawiali z aniołami (jak mroku) Ona byłą dziewica i nie chciała iść na całość Ale dziewica nie musi dziś być nieśmiałą Zajęła się nim (a on nią) i po chwili (czy dwóch) trafili na szczyt i skończyli. Zamknęli oczy, dostali czego chcieli, wtuleni w siebie, zmożeni jointem zasnęli Potem widzieli się jeszcze raz (czy dwa), sam pewnie znasz Setki historii jak ta (ta, ta...) (Setki historii jak ta...) O do N do A Miała spóźniony okres i poranne mdłości Do reszty wyrzygała hosannę miłości Rozkmiń ten kiepski dowcip: lekarz bezczelnie się uśmiechał, mówiąc że mieli pecha, bo dzieciak jest w drodze (co? nie wierzymy?) Patrzyli po sobie jakby szukali winy, mieli nietęgie miny Ich strach wzrastał w oczach, doradził pośpiech i tu padła kwota. Chodź do dziś kieszeń po tym go boli, wtedy dziękował Bogu, że mógł sobie na to pozwolić i powoli zapisywał adres kliniki w Warszawie, gdzie mieli ruszyć na zabieg (zabieg) Trzy tysiące poszły z dymem, w sumie bez żalu pożegnali się z niedoszłym synem Po godzinie: moralniak, ból po problemie - tylko kto teraz przyniesie ludziom zbawienie? (co?!)
I mówię to jako ateista. Mam wyobraźnię, wiec z niej korzystam. Cokolwiek robisz pomyśl, co robisz. To nie jest kawałek za aborcją ani przeciw aborcji. To nie jest antychrześcijański ani pro-chrześcijański numer. Zresztą, co ja będę pierdolił, pewnie sam doskonale to rozumiesz.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.