Zatruty przeżyciami znowu w ludzi tracę wiarę Z owrzodzonej duszy wymioty lecą na kartkę Nie piszę o wszystkim, to osobista sprawa To co dla mnie jest jasne, to dla ciebie inna prawda Mam rodzinę i rodzeństwo, w życiu jestem jedynakiem Bo twój najwierniejszy wróg to często niewierny przyjaciel Tylko w cztery oczy zdejmuje swoją maskę A w nowym otoczeniu myli dupę z lizakiem Pierdolę to i nie mogę na to patrzeć Zamiast kochać mnie za kłamstwo nienawidź mnie za prawdę To nie jest łatwe przestrzegać swój wewnętrzny kodeks I trzymać się tego, jak coś sobie postanowię Przyjaźnie tkane fałszem to sztuczna tkanina Ja umacniam z bliskim więzi nicią z jedwabnika Bezcenne uczucie szlachetne jak platyna Nie ma miejsca by wybaczyć, nie chcę na nowo zaczynać
[x2] Dla słabych aktorów ja nie mam miejsca Nie chcę brać udziału w farbowanych gierkach Ciągle tyka zegar, my już nie jesteśmy dziećmi I oby nasze dzieci poprawiły nasze błędy
Nie ma zasad w tej grze, jeśli są, to kto jest sędzią? Nikt nie skurwi cię za to, że sprzedałeś wierność Nie liczy się hajs, w życiu liczą się czyny A ładny zarost nie zrobi z ciebie mężczyzny Nie poznałeś smaku łez, to nie poznasz łez szczęścia To kilka prostych prawd jak nawinął Shelka Ulice w mieście znam na pamięć, zasady pamiętam I wiem, że twój parszywy los leży w twoich rękach Możesz przyprawić swoje życie, jeśli nudzi cię ten świat Ale jak coś jest za ostre traci swój właściwy smak Można łatwo się pogubić i nie odnaleźć sensu Trzymam się swych ludzi, z prostej nie robię zakrętu Jak nie masz argumentów odpuść sobie kłótnie Żebyś później sam siebie nie musiał nazwać durniem Ja umiem słuchać i pamiętam rozmów setki Nigdy nie musiałem grać, bo nie męczą mnie kompleksy
[x2] Dla słabych aktorów ja nie mam miejsca Nie chcę brać udziału w farbowanych gierkach Ciągle tyka zegar, my już nie jesteśmy dziećmi I oby nasze dzieci poprawiły nasze błędyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.