Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu Nie lubię garniaków - wychowany w świecie dresów Tu gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cashu Ja odnajduję balans
[Paluch] Nie zmieniłem się za bardzo - ziomek, czuję to codziennie Znowu w droższym sklepie ochroniarze są mym cieniem I nie mam aspiracji, żeby co dzień udowadniać Znam swoją wartość, utrzymuję balans Jak wbiłem do salonu po samochód po raz pierwszy Patrzyli jakbym się niechcący odciął od wycieczki Dziś patrzą już z uśmiechem jak wymieniam gablotę Oni się nie zmienili, tylko widzą we mnie flotę
Dziś idę na zebranie, tym razem jako rodzic Połowa starych siedzi z miną, jakbym miał ich pobić Często czują się mądrzejsi, bo maja korpo gajer Lecz ich dziecko rzuca mięsem - moje są wychowane Ja lubię dobre żarcie, lecz nie sztywne restauracje Zawsze krzywo patrzą, gdy wbijam tam w AirMax'ie Mierzy mnie typek w lakierkach lejąc wódę do kielicha Wpierdolił to ze smakiem, wieśniak nie zostawił tip'a
Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu Nie lubię garniaków - wychowany w świecie dresów Tu gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cashu Na zerwanych linach odnajduję balans (x2)
Kiedyś przed hotelem w Gdyni, chwilę po Juwenaliach Zaczął nam ubliżać z dupą naćpany baran Byliśmy w siedmiu - mógł szybko zjechać na OIOM Lecz mam idealny balans pewności z dojrzałością Co weekend w klubie obce typy w stylu random Chcą zdobywać punkty ścieżką i gangsterską gadką My całą bandą, spokój, trzymamy ciśnienie Cierpliwość to jest sztuka - rośnie razem z doświadczeniem
Gdy proszą o atencję ubliżając w komentarzach Mówię: "ziomuś, tylko spokój" jak Wujek Dobra Rada Samiec alfa to jest gracz, wyczuwa frustrata Samiec alfa to jest gracz, nigdy nie liczy na farta Nauka to skarby, w życiowej szkole jak kujon Tu porażki to wykłady, lamusy tego nie kupią (śmiecie) Tego nie kupią, dla nich ceny niewidoczne (nigdy) Tego nie kupią, studiują życie zaocznie
Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu Nie lubię garniaków - wychowany w świecie dresów Tu gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cashu Na zerwanych linach odnajduję balans (x2)
[Słoń] Nie ważne, czy śpisz na hajsie i jak masz w życiu super Bo i tak ponury żniwiarz ukróci Twój harmonogram Powiem Ci prostą prawdę - wszyscy jesteśmy w dupie Dlatego przewidywanie przyszłości to astrologia Łuki i Wojtas - gramy w to wuchtę lat, ziomal Najpierw liczyli nam rymy, później liczyli nasz hajs W tych modnych ciuszkach się starasz wyglądać niczym bankomat My w balaklawach jak Hamas robimy napad na bank
Gram rap nie pod rotacje, to mix chamstwa i wyzwisk A Wasze wsparcie pomaga utrzymać w życiu mi balans Byłem spłukany nim przyszła ta niby sława i zyski O mały włos się otarłem o trajektorię Ikara Już się nie szlajam po barach, oszczędzam nos i wątrobę Chociaż i tak ciągle słyszę, że wyglądam jak ćpun W pracy też non-stop gadali, że łysy ryj mam jak złodziej Nawet jak na trzyzmianówce zapierdalałem za dwóch (na chuj?)
Właściciel knajpy nagle chce mieć ze mną fotkę Kiedy tu wszedłem to mierzył mnie z pogardą jak śmiecia Lecz gdy kucharze podbili, żeby zbić ze mną piątkę To nagle zaczął się ślinić i krzywo gębę zacieszać Jebać czerwony dywan, nie jesteśmy Pudelkiem A wasz kurewski światopogląd od mojego odbiega Zatoka Perska, płoną szyby naftowe w Kuwejcie Jak znaki dymne puszczamy dzisiaj to ścierwo do nieba, ej
Nadal nie lubię upałów, wypatruję ciągle deszczu Nie lubię garniaków - wychowany w świecie dresów Tu gdzie ginie przyjaźń przez odrobinę cashu Na zerwanych linach odnajduję balans (x2)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.