Pochmurny wiosenny to był dzień Facet na rowerze, tam młoda kobieta z psem Staruszek z torbą na gumowych kółkach Ja lekko papierowy, i dzieciaków trójka A ten wychylnięty, czy tam wychylony Wtulał się już w chodnik, i zgiął się skulony Rowerzysta przytomny dzwoni na psy Pogotowie jedzie a my Zastanawiamy się czy ruszać, czy nie W końcu nie, bo będzie tylko źle Staruszek nagle: "ja go cholera znam" "To taksiarz z ósmego, dawniej elegancki pan"
Taryfiarz w locie, elegancki taksiarz Na zawsze już patrzy z góry na ulice miasta (x2)
Jeździł najpierw Fiatem, a potem latał Mercedesem Zawsze pod krawatem, we stonowany deseń Zawsze miał psy, a potem tylko złe sny Kobita mu umarła, będzie już roków ze trzy Gaduła był wspaniały, dla dziewczyn zawsze miał żart Wypomadowany włos błyszczący jak kokarda Potem mu odjęło nogi, nie pamiętam, chyba wylew Migał mi w tym oknie na ósmym przez chwilę Jego syn siedzi w stanach, był sam jak obrączka Jak on z tego wózka wstał, podciągnął się na klęczkach? Przyjechała policja, lekarz ostatniego kontaktu Pogadali, oględziny i przykryli go płachtą Łapiduch rozłożył ręce, każdy zna ten gest Nagle staruszek z torbą: "kurwa mać, a pies?" A pies?
Taryfiarz w locie, elegancki taksiarz Na zawsze już patrzy z góry na ulice miasta (x4)
Niebo było różowe, jak w piosence w radio Miastu coś znowu tutaj wypadło I nie ma jak tego włożyć z powrotem By facet i nie ma, kołowrotek Życia się dalej toczy jak felgi Skowyt psa się ciągnie niewielki Wszelki duch Pana jego chwali Światło czerwone na przejściu się pali.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.