Zimno jak martwa cholera Zielono-biało, drzewa na przystankach Dorośli klną w zatłoczonych sklepach Dzieciaki przy kompach, niektóre na sankach
Idzie Mikołaj, brodę ma brudną I święty jest mocno umiarkowanie To dobry okres - świąteczne porządki Pod każdym śmietnikiem dobre zbieranie
On nie jest stąd Jak połowa tego miasta Ale ma swoje miejsca Gdzie ciepło i bezpiecznie
On idzie pod prąd tłumu Który znikąd wyrasta Reklamy pod śniegiem Się szczerzą serdecznie
Dopóki żyła tamta tam Której ślubował lata temu Rzadko wypadał z życia ram Gołdą zalewał czubki problemów
A kiedy zwieźli ją pod śpiew księdza Coraz mniej wątrobę swoją oszczędzał Aż w końcu syn podliczył Zyski, straty i do wykarmienia pyski
Więc Mikołaj wsiadł w sanie PKP I odjechał tam gdzie Niemena śpią sny I kolorowo było, bo lato jak drut I kolorowych metali skup
Jesienią się grzał w pustostanach z kolegami Omijał nieszczęścia, co chodzą parami W mundurach i lęku, bo też są przyjezdni I gubią się w mieście dziewięciu zajezdni
On nie jest stąd Jak połowa tego miasta Ale ma swoje miejsca Gdzie ciepło i bezpiecznie
On idzie pod prąd tłumu Który znikąd wyrasta Reklamy pod śniegiem Się szczerzą serdecznie
A teraz mróz jak martwa cholera Powoli żniwo wśród kolegów zbiera Trzeba się pilnować, bo nie ma renifera Który ogrzeje, gdy zimno jak cholera
Dwa dni do gwiazdki i ileś milionów lat słonecznych Żywot Mikołaja jest brudny i stateczny Zamiast worka pcha przed sobą dziecięcy wózek Kłąb pary z ust zamiast elfów i wróżek
Na pociechę ma flachę, która nie zdradzi aż skończy się Płaszcz co dostał z kościoła i bułki spore dwie Już ma kolegów, bo ma fanty na wieczór Nafta to prawda ze złych myśli leczy
Przy rurze grzewczej jest pite i śmiane Ktoś kolędę zanuci nad ranem Ta jednak pęka gdzieś w połowie Ktoś komuś grozi słowem i nożem
Mikołaj chowa za plecy to, co chciał schować Na święta trunek, by jak człowiek poświętować Ale są tacy, dla których to zdrada A kto zdradza kolegów temu pijana biada
Kurzy się ze łbów, na niebie nów On stoi bezradnie a tamtych dwóch I za chwilę nie ma już w mieście Mikołaja Wyje do księżyca wróżek brudna zgraja
On nie jest stąd Jak połowa tego miasta Ale ma swoje miejsca Gdzie ciepło i bezpiecznie
On idzie pod prąd tłumu Który znikąd wyrasta Reklamy pod śniegiem Się szczerzą serdecznieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.