Od kiedy pamiętam to się przydarza - knajpa, wódeczka i nagle ktoś postanawia sprawdzić, co ze mnie zostało Co będzie szybsze - unik, czy cios? Gdy byłem młodszy nawet mnie to bawiło Wiesz, jak mnie zjechała psiarnia, nie sypał nikt A nawet jeśli - byłem zawodnikiem gwardii Najwyżej przez dobę na dołku sprawdzałem wikt Wicemistrz Europy to żaden tytuł ale dla dziewczyn i dla kelnerów to było wtedy wystarczająco sporo Patrzyły się na mnie, jak w kartę deserów Stawiali, klepali po plecach i zjeżdżały pończochy Kolorowe miasto zanim zjedzie szary kac co jak lewy podbródkowy kładzie cię na dechy bo kac uderza nieczysto - parszywy gracz
Ośmiu - umiarkowanie szczęśliwa liczba Nadani watahą, co czuje mnie już Jeśli nie ruszą wszyscy na raz, trójce dam radę Księżyc o iglicę się ostrzy jak nóż (2x)
Dziś brzmi to jak bajka, ale to była przegrana Na moje miejsce czekało już trzech i na olimpiadę pojechał ktoś inny więc klepali po plecach w bełkocie "Cholerny pech!" A to nie pech, ani żadne układy choć z czasem i w to chciało by się wierzyć. Tamten Rusek był po prostu nie do trafienia A sam sukinsyn miał z czego uderzyć Potem nie pomagała wódka - taka jej natura. I sączył się bal. Już nie tak chętnie stawiali aktorzy Częściej na izbie, niż w pocie sal. To był chudy Żyła, chyba z Jaworzna Ligowa młócka, a hala przecież pełna Jedno piwo za dużo i ja ciągle spóźniony Nagle prąd w kolanach i całkowita ciemnia
Ośmiu - umiarkowanie szczęśliwa liczba Nadani watahą, co czuje mnie już Jeśli nie ruszą wszyscy na raz, trójce dam radę Księżyc o iglicę się ostrzy jak nóż (2x)
Potem lekarz już żaden nie chciał się podpisać Za to jeden musiał nosić szwy Kolega jeszcze z Brzeskiej załatwił mi robotę bo traciły kolory noce i dni I tylko czasem w knajpie, gdzie robiłem za silnego jakiś frajerski, niedopity typ okazywał się w dodatku niedobity "Ej, Mistrzu! To jesteś kurwa ty?" Upadła komuna i facet padał Kiedy byłem trzeźwy, nawet starałem się idioty, samobójcy zanadto nie poturbować Po cholerę zmywać z parkietu krew? A wczoraj przyszedł wyrok powoli i dostojnie Choć nie było sądu i nie było tóg tylko białe kitle i promienie Roentgena W płucach bez rękawic pomieszkuje wróg
Ośmiu - umiarkowanie szczęśliwa liczba Nadani watahą, co czuje mnie już Jeśli nie ruszą wszyscy na raz, trójce dam radę Księżyc o iglicę się ostrzy jak nóż (2x)
No więc wódka i panienka na koniec pieśni i tamtych szczyli w garniturach dwóch Łapy mają prędkie, nie tylko do kieliszków Ciągnie ich do panienki nóg Jednego przestawiłem nawet elegancko i kumple go wynieśli, by podsapnął, na dwór A jeden jeszcze kozak nakręcony na manto Oczy mu błyszczą jak pereł sznur No to z nim wychodzę, nawet jeśli będzie z kumplem powinienem dać radę i nie chodzi o moc Ja po prostu jestem pięścią z zawodu a ich na pijanej, naćpanej smyczy prowadzi noc Liczę ich dokładnie, jak wtedy w Jaworznie sędzia kiedy zza rogu wychodzi jeszcze sześć mord Może to i lepiej? Sprawa jasna, choć ciemno "Ruszaj, skurwysynu! Kozaczyłeś? To chodź!"Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.