Wiesz jak to jest , Ty też i to jest chore Kiedy otwieramy oczy i mówimy ja pierdole Nikt nie mówił nie za boli, miało boleć Bo w tym serialu my gramy określone role
Kombinacja, moich myśli miazga Moja twarz to maska, moja straszna jazda to Dylematy zdenerwowanego błazna Płachta na barkach, czerwonego diabła
Nie zmienię nic już, wybiegnę z domu i Musze odpocząć, odpocząć znowu Od przyjaciół i wrogów, używek, nałogów Fałszywych diabłów i prawdziwych bogów
Albo na odwrót, to nie ma znaczenia Bo to życzenie nie ma szansy powodzenia Gdy nic się nie zmienia, mała zmiana miejsc A co pan robi ? "A sram jak pani pies" !
REF Mam dzień dzień, ten pierdolony dzień świra Nawyki i fobie które muszę pozabijać Mija czas, a ja nieważne jak się staram Moje życie to jeden wielki komediodramat. x2
Nie mogę już oglądać pieprzonej telewizji Zdobywcy telekamer w kategorii hipokryzji Na wizji się pizdnij, idioto Twoje blizny Powinny służyć jako schowek na pociski
A moje zapiski, rozpłynęły się, prysły A poruszony przez wszystkie moje zmysły To pierdolony blitzkrieg , rysa na ambicji a W oczekiwaniu na koniec amunicji.
Bo moja jest tylko racja i to święta racja Nawet jak jest Twoja to i tak od prawdy dalsza Możesz to zwalczać, może Ci się wydawać Ludziku z plastiku, to tylko zabawa
Jest taka sprawa, zupełnie nie istotna To jedno ziarnko zabrane ze środka To zaburzona symetria, rozpieprzony obraz Kolejny dzień to historia.
REF Mam dzień dzień, ten pierdolony dzień świra Nawyki i fobie które muszę pozabijać Mija czas, a ja nieważne jak się staram Moje życie to jeden wielki komediodramat. x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.