[Zwrotka 1] Opuszczają ręce biernie, nic nie mogą teraz skumać Słyszę jak przyśpiesza serce im, rośnie temperatura Strach rozszerza im źrenice, no bo tego chce natura I nawet, kiedy nie widzę nie zdobędą się na kuraż Oślepieni przez nienawiść, sami myślą, że są spoko Podczas gdy ich mam głęboko, już tak miałem jako młokos I to cały czas ich drażni, nie przegadasz tego ćwokom Jestem jak płachta na byka - zawsze trafiam w jego oko Muszę przed nimi zdążyć, siedzą mi na ogonie, już czuję ich zapach Moim zadaniem jest takie działanie, by po drugiej stronie był ujemny zapał To brzemię też mnie niszczy, plon zbiorę w kolejnych latach Skumam przez odejście bliskich, że jest czymś powszechnym strata I kiedy latam nad miastem, z dala od jego świateł Przez jego tętno czując tych, co cierpią niedostatek Wszystko jest jasne, fasady wydają się bogate Lecz jak wyżej, mógłbym przyrzec, że kryją niejedną stratę Niejedną stratę? Jestem przybłędą zatem? Czy nadzieją tych, co wnet się wydobędą z klatek
[Refren] Nie widzę przeszkód, nie czuję w sobie strachu Nie patrzę tylko z wierzchu, nie zawsze to jest atut Wciąż pierwszy do protestów, skok wiary - skokiem z dachu Wolę to niż los ofiary, gdy w kajdany chcą mnie zakuć (x2)
[Zwrotka 2] Wściekły jak osa, inni widzą tylko rój cyferek Mam zajawkę wkurwić wiele osób, jestem Lucyferem I nie chcę być więcej cieniem, czemu? To nie twój interes Więc nie musisz wiedzieć więcej, ja nie muszę mówić wiele Mam prawo rzucić to, mam prawo tym cię trafić To ma prawo do mnie wrócić, przetrzeć albo wytrzeć szlaki Nie dano mi wybierać czy chcę, czy nie być chcę taki Więc wypełniam swoją misję nocą, dzień se wcisnę w grafik Często coś rani mnie, od życia wciąż chcę więcej Pochłania mnie do granic gniew, ślepy na konsekwencje I zdarza się, że zabić chcę, lecz nie, że kosę w serce Wsadzić, lecz by zdusić zawiść, dać samotnie odejść w męce Diabeł gotuje ci serdeczne powitanie Jak to będzie nieskuteczne sam się nim dla ciebie stanę Znów idę w nieznane, istne szaleństwo i w ciemno skok To zostawiam jak testament tym, co za mną wejdą w mrok Powiedz wszystkim co nie wierzą, by zawarli japę już Moje zmysły, moja wściekłość, moja wiara - diabeł stróż
[Refren] Nie widzę przeszkód, nie czuję w sobie strachu Nie patrzę tylko z wierzchu, nie zawsze to jest atut Wciąż pierwszy do protestów, skok wiary - skokiem z dachu Wolę to niż los ofiary, gdy w kajdany chcą mnie zakuć (x2)
Nie był jedynym nieustraszonym, który pragnął zaprowadzić porządek. Miał silnych sojuszników Którzy przybyli mu na pomocTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.