W ogniu i zgliszczach przemieszczam się Szukając prawdy w moralnym dnie Wiem, że nie znajdę tutaj bratniej krwi Bo wypalona dawno znikła z ich żył Naprzeciw mnie nie stoi zupełnie nikt Choć oni myślą, że wygrali swe dni Nie mając w sobie walki, nie mają nic A ich świadomość wiary to dla mnie wstyd
Dlatego nie biorę do głowy innych opcji Jak stałość w dążeniu do prawdy i wolności Dlatego wciąż wierze, że przetrwam, że zwyciężę Obmyje wstyd duszy i moralną przetrwam rzeźnię
Pogrążam się w milczeniu, gdy widzę tych Niezłomnych w swych dążeniach,w zamiarach złych Pogłębia się depresja, kończą się sny O dumie mojej ziemi, co chciała żyć Destrukcja wszechobecna dławi już się i wartości co zginął gdzieś Choroba draży coraz głębiej tutaj Az skończy się ta rzez śmiercią za dnia
Mentalny syf, mentalne dno Otacza mnie ze wszystkich stron Dopada mnie w szarości dni Zatruwa krew i depcze snyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.