Nie ma mnie... Nie potrafię się odnaleźć Trudno być dziś swego życia kowalem W tym wielkim świecie, Z każdej strony fałszywe twarze, wiecie Dla nich jestem tylko zwykłym śmieciem
Patrzą na mnie z boku Nie znając mnie wcale Morale, gdzieś się podziały zagubiły Zniknęły w ciemności i otchłani Teraz ja inaczej patrzę na nich...
Ludzkie wartości na drugą półkę odstawione Niepotrzebne tak jak ten żebrak pod domem Coraz częściej pomocna dłoń kończy się zgonem Dlaczego to wszystko jest takie zagmatwane, poronione Nic do końca nie jest wyjaśnione W tym wielkim świecie tonę Jak łajba na otwartym morzu tonę Powoli jadąc życia wagonem Nie wiedząc co mnie czeka za moment Nie myśląc co mi przeznaczone
Cały żywot spięty, napięty harmonogram każdego dnia Wszystko wokół z czasem gna Ja i rap cały mój świat Na który nie chcę spoglądać zza krat Na ten świat na którym funkcjonuję od lat A jednak nie ma mnie dla nich jak deszcz Przejściowe opady, brak słów, brak dobrej rady Od ludzi którzy zawsze obok stali Zawsze uśmiechy na pyskach gdy czegoś potrzebowali Odeszli bez słów, co chcieli zabrali Refren.: Wczoraj podanie ręki, 50 dych do łapy wielkie dzięki Jesteś z kolegami, dzisiaj 180 stopni za plecami wytykają palcami Odchodzą postacie ocierając się o ciebie ramionami Miej oczy szeroko otwarte nie bądź baranem Oni już mają wszystko pokalkulowane To co się liczy to ile masz w kiermanie
Nieubłaganie i tak jak zegar tyka Pojawiam się i znikam znikam i pojawiam Jak kostka Rubika wszystko na zmianę Takie zagmatwane niepoukładane Wcześniej byłem teraz nie ma mnie
Nie raz i nie dwa wystawiany na próbę Słysząc nutę widząc obraz codzienności słów mi brak Tracąc wiarę w świat bez wad Tracąc wiarę we wszystko taki kat
Każdego dnia jeden koszmar Który się powtarza i namiętnie naciska Wyciska ostatnie soki mojej psychiki która Wycieńczona ostatkiem sił robi kolejne uniki Przed ciosem co na ziemię powala Niczym drzewo ścięte przez drwala Człowiek widmo chowany za wydmą Piaszczystą za drogą wyboistą Za świętymi drogami gdzie przyjaciele stają się wrogami Zamiast dłoni podają ci broń na dobranoc całują ciebie w skroń Człowiek bądź tu mądry i sam siebie chroń
Wczoraj podanie ręki, 50 dych do łapy wielkie dzięki Jesteś z kolegami, dzisiaj 180 stopni za plecami wytykają palcami Odchodzą postacie ocierając się o ciebie ramionami Miej oczy szeroko otwarte nie bądź baranem Oni już wszystko mają pokalkulowane To co się liczy to ile masz w kiermanie Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|