Boże prowadź wskaż w końcu właściwą drogę Daj Szczęście zdrowie zostaw na potem Wylecz z cierpień które trzymam tyle lat w Sobie Bądź światłem, pomóż o nic więcej cie nie proszę.
Byłem sobą do pewnego momentu Dopóki życie nie pokazało mi wiele zakrętów Przykrych incydentów które zapamiętałem Widocznie jestem z tych co los pokazuje czerwoną kartkę
Trace nadzieje z każdym dniem coraz bardziej Gaśnie we mnie płomień jak zdmuchniętej zapałce Nie ma nic pustka wypełniająca czeluść Zanika nawet droga prowadząca mnie do celu
Ile jeszcze problemów spadnie na moją głowę Tonę w nieszczęściu jak genetycznej chorobie I nie wmawiaj mi że jestem życiowym pesymistą Spróbuj wejść w mój umysł a dowiesz się wszystko
ref: Nie chciał patrzeć byś na świat moimi oczami Zobaczyłbyś w nich tyle ze świat by ci się zawalił Dziś Zamykam oczy bo nie mam nic do stracenia Biorę ze sobą bagaż a w nim pusta nadzieja
2. Gdzie te czasy gdy uśmiech gościł na twarzy Gdzie problem był praktycznie nie spostrzegany Wszystko było takie proste nie było zakrętów Jedynym problemem było nie obecność kolegów
Żadnych wspomnień ciągnących się przez lata Pieprzonej blizny którą Miłość pozostawiała Bezsennych nocy pośród tych brudnych myśli Zmartwień tyle że na palcach mogłem je policzyć
A dziś życie czym Tobie zawiniłem Daj znak a zrobię wszystko by zaleźć wyjście Z pieprzonego bagna w którym jestem od lat Jestem gotów na wszystko czekam tylko na znak
Gdy będzie trzeba pojawię się u twych bram Pozostawię to czego nie mogłem innym dać Będę sam na sam u niebios bram Obserwował tych których w pamięci zawsze będę miałTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.