[Refren] Nie pasuję tu, więc gubię się w tym obcym dla mnie świecie A jestem tylko obiektem oblepionym zewsząd mięsem Tak mi psuje mood, że nie ma słońca na mojej planecie Nie wchodzę w układy, nawet jeśli ma być cieplej Nie pasuję tu, więc gubię się w tym obcym dla mnie świecie A jestem tylko obiektem oblepionym zewsząd mięsem Typy na rakiecie suszą, ja biegnę po drodze mlecznej Po cel biegnę jak Naruto w strefie pięćdziesiątej pierwszej
[Zwrotka 1] Znowu trasa, ziomy jak na taką sztukę dziwny mood po secie Podbija typ porobiony, mówię spoko, idź już w chuj, nie zdzierżę Tekstów pogubionych, ledwo wyrzuconych z jego ust Najpierw zgarniam flotę, potem flacha w pocket i kierunek hotel, ale najpierw wóz Tylko gdzie jest crew, tylko gdzie jest crew? Trochę lost in space, mnie przeraża tłum Weź nie podchodź już, bo mam dziwny mood Tak bezosobowy jak mój hotel room W tym jedna z tych dup, ją obdarzył Bóg Się ciśnie jak pług, ale się szanuje A za szurem no to panny sznurem Ona chce ten numer, no bo mam z kimś numer Ale w domu czeka moja, moja sweet chick I na ten szacunek, no to zasługuje I wiem, że nie chodzi jej o feat, feat I dlatego tak dobrze do mnie pasuje No a ziomy beka, bo to był milf No i z chęcią by się zamienili miejscem Ale boję się, że złapię syf, albo flow rapera, który grał tu tydzień wcześniej
[Refren] Nie pasuję tu, więc gubię się w tym obcym dla mnie świecie A jestem tylko obiektem oblepionym zewsząd mięsem Tak mi psuje mood, że nie ma słońca na mojej planecie Nie wchodzę w układy, nawet jeśli ma być cieplej Nie pasuję tu, więc gubię się w tym obcym dla mnie świecie A jestem tylko obiektem oblepionym zewsząd mięsem Typy na rakiecie suszą, ja biegnę po drodze mlecznej Po cel biegnę jak Naruto w strefie pięćdziesiątej pierwszej
[Zwrotka 2] Ja to niezidentyfikowany obiekt, tak jak niespersonifikowany człowiek Noszę niezidentyfikowane fobie, a je wyperswadowałem sam tu sobie Mamo, tyle już przeszedłem, że zdarłem podeszwę, każde kroki stopy ranią Kiedyś to grałem za zwrotę, mamo, dzisiaj zwroty same zarabiają Jestem nie do zdarcia, mamo, tak mnie wychowano, żeby z butów mi nie wystawało siano No a za te siano kupię sobie buty, lubię dobre skoki jak mój ziomo Banot Zbieram mannę, robię mannę, a nie spadła z nieba, statek widmo Wszystko wyreżyserowane, chyba ktoś tu kręci tani sitcom Nienawidzę jak ktoś w pysk mnie kłamie, ale kumam motywację zwaną liczbą Mordo umiar, czuję się jak Truman, w moim świecie najprawdziwsze jest nazwisko Może nie podchodź tak blisko, zakłócasz przestrzeń kosmiczną Wizją tak psychodeliczną, jak pierwsze numery Pink Floyd Lecę po podkładzie, or-orbicie, ja-jakbym był asteroidą Dla hip-hopu to bardzo duży krok, ale dla mnie zwykły tip top, ej
[Refren] Nie pasuję tu, więc gubię się w tym obcym dla mnie świecie A jestem tylko obiektem oblepionym zewsząd mięsem Tak mi psuje mood, że nie ma słońca na mojej planecie Nie wchodzę w układy, nawet jeśli ma być cieplej Nie pasuję tu, więc gubię się w tym obcym dla mnie świecie A jestem tylko obiektem oblepionym zewsząd mięsem Typy na rakiecie suszą, ja biegnę po drodze mlecznej Po cel biegnę jak Naruto w strefie pięćdziesiątej pierwszej
[Outro] Myśli krzyczą: "Houston, we have fuckin problem" A na zewnątrz słyszysz tylko: "wszystko będzie dobrze" Moje myśli krzyczą: "Houston, we have fuckin problem" A na zewnątrz słyszysz tylko: "wszystko będzie dobrze" Ja, ja, ja, ja, ja Houston, we have fuckin problem Ale wszystko będzie dobrze, ej, ej, ej Houston, we have fuckin problem Ale wszystko będzie dobrze, ej, ej, ej Houston, we have fuckin problem Ale wszystko będzie dobrze, ej, ej, ej Houston, we have fuckin problem Ale wszystko będzie dobrze, będzie dobrzeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.