Późnymi godzinami Pustymi ulicami wraca Jano Dzisiaj przecież długo balowano Tu go zesłano, browar w rękę dano szluga Jeszcze podpalano Mówię, że zadzwonię rano I szybko idę, bo na piętrze widzę windę Już na dole, czekam tylko aż się wypierdolę Więc idę blisko ściany, bo upaść nie pozwolę Trochę bardziej podjebany O poręcz podpierany Jano wraca Myślę jaka droga się opłaca Czy tu do Wilanowskiej Czy tam do Bonifaca Nie wiem jeszcze A decyzję muszę podjąć wreszcie Jest tyle dróg w tym mieście A ja wybiorę jedną byle pewną Na pewno, byle dojść na chatę W myślach już się kładę Przyśpieszam kroku zatem To się dzieje latem No, a tej nocy jest pogodnie Koszulka, krótkie spodnie Jest ciepło i przyjemnie Lecz w sumie jest mi ciężko Alkohol siedzi we mnie i kołuje To mi trochę sprawę komplikuje Byle do domu i gdy do wyra się wpakuję To dopiero luz poczuję, tej chwili wyczekuję Pomyślę, że już blisko, to może poskutkuje No chyba nie, ależ jak mnie wkurwia to wracanie A tam posłanie i spokojna noc dla Jana Byleby tak spokojnie aż do rana
Daleka droga, a ja już czuję drogę w nogach W myślach proszę Boga, by zdziałał jakieś cuda Aby nie nasyłał wroga, by wywietrzała wóda A na pewno mi się uda, tak sobie pomyślałem Browar, który miałem już dawno stał się ciepły A nie pomyślałem, mogłem bardziej być przebiegły I wziąć inny, bardziej zimny, jakiś trochę lepszy A teraz będę musiał go wypieprzyć, wyrzucić Jak sobie tak pomyślę to nie raz ciężko wrócić Mógłby ktoś przejeżdżać i podrzucić Lecz wokół nie ma ludzi A tak samemu trochę mi się nudzi Jak wrócę pójdę spać i już nikt mnie nie obudzi Ale to jak wrócę i na wyrko rzucę zwłoki Padnie szklisto oki, przestaną boleć nogi No a teraz kroki i jeszcze trochę kroków będzie Gdy Nowak cel zdobędzie to wszystko się zakończy Powrót mnie wykończył, ale już nie daleko Znam ten teren, często przejeżdżałem tu rowerem I na cholerę wybrałem właśnie wracać tędy Kiedy tu zakręty, nierówności, jakieś doły Może dla pewności pójdę obok szkoły Dla pewności, wiele dróg i wiele możliwości Sporo ostrożności w dzień, w nocy w szczególności O bezpieczeństwie mówię z konieczności
W końcu blisko, mijam SP 300 i boisko Dla mnie to już wszystko Prawie spełnienie marzeń, a tu zbiegowisko Czyżby jeszcze trochę wrażeń Jak podejdę blisko się okaże A tutaj coś się dzieje Po twarzach widzę, że nikt się nie śmieje Bandito to złodzieje, bo obok stoi władza Jakiś mundurowy w mą stronę się odwraca Długo luka, inny pałką po radiolce puka - Czego pan tu szuka? Pytali się co robię, mówię mieszkam tutaj Ja od zawsze na Wilanowie No i wracam tędy - pan pokaże dokumenty Gliniarz spisywaniem pochłonięty A obok ci pacjenci co do radiolki wzięci Już się kłócą, mówią, że jest luz No i też do domu wrócą Że nikogo nie obudzą Lecz tylko ja odchodzę Powrót skończył się na dobrej drodze
Co tu mamy? czy nie za późno powracamy? Czy drogę znamy? czy powrót jest zaplanowany? Może tak droga, że o Boże A ja na dworze idę sam Taki powrót właśnie często mam (x6)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.