Nawet horoskop mówi mi, że w życiu jest przełom kurwa Raperzy winszują, spływa po mnie beztalenci gadka durna Stwierdzasz po odsłuchu, no że Twój rap to chujnia Na moim miejscu rozjebusy chcieliby wskoczyć na Pudla Chcesz wiedzieć jak się turla mamonę? To nie Galileo byś wiedział jak to jest zrobione Wpierdolą ci piasek nawet z małego źródła Jak są liczby to się zawsze dopierdoli jakaś kurwa Zawsze czyste skoki mam, to dusza jest brudna Bujam bloki tych osiedli, bo to kurwa rap z podwórka Jesteście tu niechciani jak (jak) ChiliPatros Takimi MC's, kurwa, nawet słońce by nie zaszło Nie jestem zabawką ani waszą pożywką Dla wielu inspiracją, ale tak w chuj pożywną Wiedziałam że się uda, bo mam gadkę i wygląd A wasze słodkie słówka i tak oczu mi nie mydlą.
Wciąż się pchają na feat'a, mnie męczy kurwica Dalej ulica, bo to tutaj kiedyś nie było na splifa Teraz jest sikor i łycha i powiedz swojej niuni Że jak wejdę to będzie zalana piwnica.
Mówisz, że udaję chłopaka i dobrze mi to wyszło Nie udaję, mam tak wielkiego ptaka, że mogę Ci mówić pizdo Pożeram was charyzmą, posypcie się brokatem kurwy A ja i tak oślepię was srebrną łyżwą Mówią: Olka wpierdol scenę, stawiam ostatnią stówę Z życia wzięte wersy, stąd ten cały szacunek Miło widzieć jak ludzie stoją za tobą murem Od kanapeczek bez skórki, wolę być głosem podwórek.
[Refren]
Gwiazdorzy tu gadki nie kończą na wita Widzą, że będzie zadyma, sama się wspinam Po sukcesu drabina, w panice się rozkłada padlina Codzień siedzę w ich wizjach Padliwe sztuczki za dobrze rozkminiam Będę wam stawać na białych kicksach Do śladu po sobie niepotrzebna jest ksywa. (x2)
[Zwrotka 2]
Siema, jestem Olka, czyli nie do podrobienia wersy Mam wszystko dobre, kurwa, nie tylko skoki i dresy Mogę lecieć solo - have my own money to flex with Mój Meksyk robi wam wytrzymałości testy Możesz być najlepszy, przy mnie i tak będziesz nikim Pierdolę bieg dla poklasku po słabe wyniki Ja tylko robię swoje, nie czekając na pliki Bo nigdy nie sądziłam, że mogę żyć z muzyki Nie brak mi charyzmy, choć mocne wulgaryzmy lecą często To zdaje spazmy, ci co znają mnie to wiedzą Drudzy ucho męczą, wciąż bzdury bredząc Nie wiedzą co to życie, bo ich twórcą jest Mezo Niby hip-hop umarł w 2006-tym Ale rodzi się na nowo wraz z mym wersem ósmym 54 kilo a stilo smaruje tłustym Włączam autopilot, notatek nie zostawiam pustych.
To new talk nie dla braw, a dla bram I am your goat, a wasz rap to chłam Jak wjeżdżam to obcego i terenu nie badam Widzę japy tych ludzi jak tu konkurencję zjadam.
Wpadam sama, a zamiatam tu za trzech Do słabych punch'y mam bezkonkurencyjny węch Przyszłam się ponapierdalać, dla was zajebisty pech Napierdalam linie z dobrych domów i Królowych Świąt.
[Refren]
Gwiazdorzy tu gadki nie kończą na wita Widzą, że będzie zadyma, sama się wspinam Po sukcesu drabina, w panice się rozkłada padlina Codzień siedzę w ich wizjach Padliwe sztuczki za dobrze rozkminiam Będę wam stawać na białych kicksach Do śladu po sobie niepotrzebna jest ksywa. (x2)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.