W mieście z kamienia i serca są z kamieni, ulic wąwozy zaludnia tłum cieni Odkąd cię zabrakło, wciąż czuję twój dotyk, oczy są ślepe, a w ustach pył tęsknoty W mym mieście z kamienia przez mrok się przedzieram, Anioł Stróż skrzydła złożył w futerał, myśli pajęcze snują sieć zwątpienia, pulsują w skroniach bólem nieistnienia
Choć przecież tak odmienni, nieposklejani, mamy zawszę siłę, by się sami ranić Jesteśmy ludźmi i aż duszami, siebie darowani tak bez granic
W mieście bez miłości pustka w sercach mrowi,' kurz spowił ciała, spojrzenia zmatowił Odkąd cię zabrakło, niczego nie widzę, paszcze latarni miast światła sączą ciszę
W tym mieście wymarłym już wiatr tylko woła, próg zamiatają skrzydła Anioła, drzewa bez liści rzucają smutku cienie, przytul mnie, kochany, wpraw me serce w drżenie
Bo chociaż tak odmienni, nieposklejani mamy zawszę siłę, by się sami ranić Jesteśmy ludźmi i aż duszami, siebie darowani tak bez granic
Przyjdź, mój Aniele, niech świat się sklei i roztwórz nade mną swe skrzydła nadziei Ich białym puchem ukoisz mą tęsknotę Ulecisz z mą duszą swym anielskim lotemTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.