Księżyc świeci pozornie, błyszczy światłem odbitym, ty uśmiechasz się do mnie, za uśmiechem ukryty.
Ja pod nosem coś nucę, śmiało patrząc ci w oczy, lecz ty nie wiesz, ja nie wiem, co milczymy i o czym.
Wolno świeca dogasa, zna początek i koniec, więc w swej chwili ostatniej szczerym ogniem nam płonie.
Oświetlając to jabłko na połowy przecięte, tak czerwone jak rzadko i jak rzadko tak piękne.
Wezmę moją połowę, ty weź swoją i spróbuj złożyć jabłko jak nowe, czy się zrośnie bez bólu.
Świeca zgasła, więc lampę zgaśmy teraz my sami, jasne słońce poranka, zlituj ty się nad nami.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.