Gdy Józef Ignacy Dreptak wyleciał ze stanowiska Zadrżała jego rodzina, dalsza i całkiem bliska. Oblicza zasnuły się smutkiem jak wdowy żałobnym kirem, I wszyscy cicho jęknęli: - No, teraz nam dadzą wcirę!
I rzeczywiście! Nazajutrz zaczęty się wielkie łowy! Najsampierw ciotkę Patrycję wywalił główny księgowy, Pod bardzo logicznym pretekstem że jakoś z bilansem zwleka I mniej logicznym, że była kochanką Czang-Kai-Szeka,
I do dziś dnia pozostaje z draniem w intymnych kontaktach, Choć wołała że raz że on umarł, a dwa że jest virgo intacta. A tu już tymczasem wokoło krzyk słychać: - Łapcie ich, łapcie! Związek Rencistów natychmiast wykluczył Dreptaka babcię,
Ze żłobka zaś usunięto dwie wnuczki, przemiłe dziewuszki Pod zarzutem, że z wrogich pozycji nafajdały onegdaj w pieluszki, Stryjek Dreptaka natomiast, usłyszawszy co się stało z ciocią, Uprzedził rozwój wydarzeń i od Dreptaka się odciął,
Wpadają na niego z krzykiem: - Ty, zaraz pójdzie ci w pięty! A on powiada: - Guano! Od wczoraj jestem odcięty! Tymczasem obława trwa nadal, wciąż bardziej zażarta i dzika: Pudel Kociutki pogryzł dreptakowego jamnika,
Kucharka zaś usłyszawszy w radiu co z Dreptakami Napluła Dreptakom do zupy i wyszła trzasnąwszy drzwiami, I na młodego Dreptaka nauczyciel wsiadł, krzycząc w euforii: - Już nie boję się twego starego! Ha ha! Masz pałę z historii!
Wieczorem rodzina Dreptaków w smutku i konsternacji Posiniaczona, spłakana zebrała się przy kolacji, I wtedy, w ogólnej ciszy rozległ się groźny głos mamy: - No powiedz żeś coś, baranie!
A tatko rzekł: - Przetrzymamy! I zaraz nieśmiały uśmiech na twarz powoli powrócił, Bo wszyscy zrozumieli że jeszcze się wszystko odwróci, Bo przecież żyjemy w Polsce, nie w jakiejś pogańskiej krainie,
I jęli natychmiast notować komu jaką podłożyć świnię, I wszystko wydało się znowu łatwe, junackie i proste, Bo wzorem nam cosa nostra! A kozak - pater noster!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.