Inne marzą o Taunusach i Fordach, Lub powiedzmy o pobycie w Miami, A ja chciałabym mieć zwykłego lorda W szapoklaku i z bokobrodami, Żeby był po prostu z wyższych sfer I żebym mogła do niego mówić "sir".
Byłoby mu u mnie całkiem fajnie: Mógłby porozmawiać ze mną o Einsteinie, Mógłby dziergać, albo czytać bajki I kupowałabym mu tytoń do fajki I pozwoliłabym mu jeździć rowerem I tak żylibyśmy we dwoje, ja z tym sirem.
Tylko raz na tydzień przy niedzieli, Albo, gdyby wolał, to przy środzie, Wsadzałabym go siłą do kąpieli I zanurzała razem z głową w wodzie, Żeby się porządnie woda opił, Oraz w pewnym czasie się przytopił, Lecz nie całkiem. Po czym bym starannie Mu robiła sztuczne oddychanie I lord byłby znów zadowolony, Tyle tylko, że często topiony. A mnie szczęście i duma rozpiera I podziwu szepty słyszę nareszcie: - O idzie właścicielka topionego sera! Jej topiony ser jest najlepszy w mieście! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|