W nocy nieoczekiwanie zgoła Przyszedł do mnie święty Mikołaj. Stanął w progu, przyjrzał się Mani I zapytał: - A co to za pani? Mania ślicznie zarumieniona Powiedziała z wdziękiem: - Narzeczona... Dociekliwy jak większość staruszków Święty na to: - Czegoż ona w łóżku? Uszy mi zapłonęły z gorąca I odrzekłem głupio: - A bo śpiąca... Ten argument wcale mi nie pomógł: - Czemuż nie śpi u siebie w domu? Chytra Mania szepnęła słodko: - Bo ja jestem bezdomną sierotką... Dobry święty się podrapał po nosie: - W takim razie gdzież ty śpisz, młokosie, Jeśli łóżko odstąpiłeś pannie? - Na słomiance proszę pana, albo w wannie! Święty brodą ze wzruszeniem porusza: - Ot, szlachetna jakaś z ciebie dusza, Obydwoje warciście prezentów... Tutaj sięgnął do worka z brezentu. Wręczył Mańce kawałek piernika, A mnie dał popiersie Kopernika. Spojrzał jeszcze na Mańki nogę, Którą właśnie opuściła na podłogę, I powiedział wychodząc za dźwierze: - Pax vobiscum, cześć, ciężki frajerze! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|