Raz staruszka błądzącego w lesie. Ujrzał lisek przywiędły i blady. I pomyślał: "Znowu idzie Wiesiek Wiesiek idzie, nie ma na to rady"
I podreptał do nory po ścieżce I oznajmił stanąwszy przed chatą. Swojej żonie lisicy Agnieszce Wiesiek idzie, nie ma rady na to.
Zaś lisica zmartwiła się szczerze I machnęła łapkami obiema Matko Boska! Bądź ostrożny, Jerzy Wiesiek idzie, rady na to nie ma
Może przybyć już dziś albo jutro Lub pojutrze, a może za tydzień Może nieźle przetrzepać nam futro Nie ma rady, Wiesiek, Wiesiek idzie
A był sierpień, pogoda prześliczna I tętniło życie w zagajnikach. Oprócz lisów nikt chyba nie myślał O nadejściu Wieśka kłusownika
Ale cóż, one żyły dość długo Łby na karkach miały nie od parady. I wiedziały, że prędzej czy później Wiesiek przyjdzie, nie ma na to rady Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.