Żyła raz jedna panienka Która zwała się Jagienka; Wiele z niej było pociechy, Bo tłukła pupą orzechy.
Opisał ją, że jest taka, Sam pan Sienkiewicz w "Krzyżakach". Wpierw żyła w cnocie jak mniszka, A potem wyszła za Zbyszka.
I wiodło im się chędogo, Chociaż, niestety, ubogo, Bo się pokończyły wojny, Zaczął się okres spokojny,
A rycerz - rzecz znana wszędzie - Żyje z tego, co zdobędzie. Ruszył więc Zbyszko konceptem I wpadł na taką receptę:
Przywiesił na bramie druczek, Że tu się orzechy tłucze I od każdego orzecha Zgarniał taryfę do miecha.
Laskowy orzech maleńki To nie problem dla Jagienki; Mogła za jednym przysiadem Stłuc całe pół kilo zadem,
A gdy dorwała fistaszka Zostawała z niego kaszka. Niewiele też większej troski Przysparzał jej orzech włoski.
Aż raz przybył jakiś młokos, Przywożąc z Afryki kokos, I zwrócił się do Jagusi, Że mu tę rzecz roztłuc musi.
Spłoniła się żwawa młódka, Wzięła dech, napięła udka, Pomodliła się przelotnie I w ten kokos jak nie grzmotnie!
Niestety twarda skorupa Nawet przy tym nie zachrupa... Wrzasła Jaguś wniebogłosy, Podskoczyła pod niebiosy
I jak drugi raz przywali! ...a ten bydlak jak ze stali! Natomiast biedna dziewczyna Zrobiła się całkiem sina,
Oddech jej się jakby urwał, Wymamrotała: - O kurwa... Potem się zaniosła wyciem I się pożegnała z życiem!
Wniosek: Na ogół umiemy Rozgryzać własne problemy, Lecz zagraniczne nowości Przysparzają nam trudności!
Morał: Tylko wzrost oświaty Może zmniejszyć nasze straty. I hasło bezwarunkowo: Mniej dupą, a więcej głową!!!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.