Cała wioska się trzęsie i dziwi, Jadą, jadą dewizowi myśliwi, Jadą, jadą - jedni w citroenach, Inni w simcach albo w volkswagenach.
Pan gajowy ubrany w walonki Angażuje chłopów do nagonki, Już Stanisław pałę ściska w dłoni, Na myśliwych zwierzęta goni.
Idzie Wojtek po lesie, po łące I nagania nasze polskie zające, Wszędzie słychać gwizdy i okrzyki - Lecą sarny, jeleni i dziki.
Spotkał Stachu Wojtka w gołoledzi "Ci myśliwi to Francuzy?", "Ni, Śwedzi". A nad Stachem kiejby błysnął meteor - Ksiądz Kordecki mu się wspomniał, przeor
I Czarnecki, co świat męstwem zadziwił, I wyrodek Bogusław Radziwił. Przy okazji - czort wi skąd mu się to wzięło - Wspomniał mu się także król Jagiełło.
Samosierra, kościuszkowi żołnierze, Książę Pepi tonący w Elsterze, Puścił Stachu swą maczugę w taniec, Fiknął kozła dewizowiec, pohaniec.
Skoczył Wojtek za przykładem Stacha, W sercu ogień, a w kieszeni flacha. Hej! Zbierano potem łupy wszędy, Tutaj zając, a tam jakiś Holender.
Tutaj dzik, a tam Włoch się rozwala, Posklejano ich jakoś w szpitalach I reklama była, co się zowie, Że to niby zrobili Siouxowie. Więc frekwencja wzrosła w dziwny sposób, Przyjeżdżało zewsząd mnóstwo osób, Cała wioska się dźwignęła wspaniale, Stachu z Wojtkiem otrzymali medale.
Tylko mieli obowiązek jedyny Z maczugami się meldować do gminy, A tam sołtys się uśmiechał szeroko: "Chłopoki" - mówi - "zróbta dzisiaj znów folklor!" Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|