Co wieczora tato Pajacyk Wkłada kostium, by pójść do pracy, Wkłada spodnie z wypchanymi kolanami I zbyt duże kapcie z pomponami,
I melonik, co dziadkowi jeszcze służył, I nos czerwony, sztuczny i duży. A Pajacykowa, taty żona Patrzy na tatę rozczulona
I z wyglądu jego się cieszy: - Wiesz, dzisiaj jesteś wyjątkowo śmieszny. A ten tata, to jest taki ewenement, Że dla niego to akurat jest komplement,
Bo ktoś inny chciałby być przystojny, Interesujący lub dostojny Albo ze swej piękności stawny, A on musi być tylko zabawny.
Wyszedł tatuś Pajacyk z mieszkania Idzie drogą, znajomym się kłania, A mamusia dziecku szepcze czule: - Kiedyś będziesz taki jak tatulek
Na to dziecko, jak to dziecko - szczere: - Ja bym chciał być magistrem inżynierem.
Popatrzyła mamusia na syna, Rozjaśniła jej się nagle mina, Roześmiała się z aprobatą:
- Jaki śmieszny, całkiem jak tato. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|