Wciąż mnie pytają skąd się to bierze Smutne slowa spisane na papierze Czemu na bitach czuć zapach łez i krwi Czy wierze w Boga i czy do wspomnień zamknęłam drzwi Pytają kim jestem, skąd się wzięłam Czy nie zgubiłam czasem przyjaciela i czy gdy patrzę w lustro mówię Ty, czy uderzam w nie pięścią zabijając sny A łzy się toczą jak atrament w piórze W życiu nie wróżę żadnych wyników Słucham poździeranych głosów prosto z głośników Marzę o śmierci, marzę o Matce Zastanawiając się kiedy na zawszę zasnę A skąd ten smutek wylany na papier? Mam jakiś śmiesznt w życiu zapieprz Dotykam szkła, kaleczę dłonie, bo na przedramionach już zrobiło swoje, Zrobiło swoje...
Pod łóżkiem zwoje starych kartek Zapisanych pełnych radości i łez notatek I ta tęsknota, nie zagaszona Gdy ktoś umiera, serce kona Gdy nagle zostajesz sam jak studnia bez wody Jest coraz trudniej pokonywać schody I nie ma nikogo kto zna całą prawdę A chciałabym to zrzucić z serca, przecież to ważne Chciałabym by ktoś pomógł nosić to uczucie By się nie zgubić zacząć od nowa Chciałabym żeby ktoś rozumiał me słowa Stąd ta płyta, na niej ma historia Nie pytaj czy to prawda, dla Ciebie to tylko teoria.
Kryształowe sny, zbite marzenia Ciche kroki, które nie zostawiają cienia Rzucam się w ścianę, jak piłką o mury Gdy czuję krew, gaszę te bzdury I jak bruzdy zostają w pamiętnikach Ciche głosy słyszane gdy zasypiam I głośne śmiechy, gdy o tym mówię Chyba już za późno, by krzyknąć, że się gubię Jestem ja , to ta całkiem zbędna Ta wysuszona studnia bez dna Ta do której od lat nikt nie zagląda Ta która należy do tej, która miota się po kątach I ciągle szuka szcześcia, wciąż je gubiąc Idąc krętą ścieżką dłonie i serce brudząc Upadając, zdziera kolana To ja, Olciova, wiem, nie będę zapamiętana Bo od rana, rana za raną się otwiera Szkoda, że to zwykła, niezabijająca niedziela.
Trzęsą się i drżą moje mięśnie Sam na sam z prawdą się mierzę Krzykiem chcę zagłuszyć łzy Z prawdą zamykam się, mieszkamy drzwi w drzwi Tylko musze ją starannie ukrywać, Codziennie zrywam kawałek nieba, Ta nienormalna, ta całkiem głupia Z gwiazdami chodzę uderzając głową po murach.
A teraz idź, opowiedz znajomym Na jakich bitach nawijają Ci chorzy na głowę, zamiast psychotropy wpierdalać Przepraszam, że żyję... Nara. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.