Oczy wybite w pustkę Choć za oknem tyle barw Tam podróż trwa Z miasta do miasta
Od słowa do słowa...
Zastyga, zastyga Na bezludnym niebie Zastyga, zastyga W błękitnej ciszy
Nie kocha niczego Rozpływa się w ciszy Nieznośnej ciszy
Stoi obojętnie Wobec okna i świata Słowa nie przechodzą Przez gardło
W oceanie bez brzegu...
Zastyga, zastyga W swoich czterech twarzach Zastyga, zastyga W myślach skłębionych
Nie kocha nikogo Rozpływa się w myślach Nieznośnych myślach
Słońce topi ciało Jasne włosy i dłonie W miejskiej samotni Tyle lęków i bólu
Pamięta ten dzień...
Zastyga, zastyga W swoich czterech twarzach Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |