Z zimna drżąc przy domowym ognisku Zasłuchani w głodowy kiszek marsz Po ostatnim wypijmy kieliszku Zanim świecy dotli się blask
Papierosa puśćmy dokoła Przeczytajmy z zakazanych coś ksiąg Bo nad ranem nikt przecież nie woła Nikt nie wywoła nas stąd Gdzie łajdak pokaja się szczerze Gdzie złodziej odda swój łup Gdzie ktoś, zanim powie 'nie wierzę' Świętemu padnie do stóp
Gdzie krzywdy nie będą pomszczone Lecz wynagrodzone do cna Gdzie dziecko bezpiecznie zrodzone Siądzie obok jagnięcia i lwa Wtuleni w swoją obecność Czując w ustach wspomnienia smak Nie dbajmy o świadomą konieczność Co w twarze sypie nam mak
Noc jest jedna i świt jest po nocy Pod zamkniętą powieką trwa blask I nikomu nie zabraknie pomocy Dopóki nie zabraknie mu nas Gdzie zdrada to wtręt z obcej mowy Podobnie jak przemoc i gwałt Gdzie myśli nie chowa się w słowa Lecz jawny jej daje się kształt
Gdzie rozpacz i ból są kojone Gdzie i żadna nie kala się łza Gdzie dziecko bezpiecznie zrodzone Siedzie obok jagnięcia i lwa Ktoś powie 'to senne marzenie' Nie ma nic prawdziwszego od snu Więc w obecność swą otuleni Wspólnie wyśnijmy go tuTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.