Ona dzwoni do mnie znowu po południu. Mówi, że jest smutna, że ma wolną chatę i, że leży w łóżku. Udaję, że muszę to przemyśleć, chociaż wiem, że wpadnę. Potem mówię spoko, szybki prysznic, biorę flaszkę. Biorę taksę, podjeżdżam pod jej blok, wiem, że będzie dobrze. Winda znów nie działa, idę z buta, liczę stopnie. Sto dwudziesty drugi, sto dwudziesty trzeci, dobra jestem. Pukam, wchodzę, pukam, już wyszedłem. Dobra, żart, to by było w przyspieszonym tempie. A nam się nie spieszy, więc powiedzmy, że dopiero wszedłem. Bierzesz flaszkę tę ode mnie, wkładasz do lodówki. Masz na sobie tylko stanik, majtki i podkolanówki. Włączasz muzykę i zapalasz świece, romantyczka. Rozpuszczasz włosy i nalewasz coś tam do kieliszka. Zaczynasz opowiadać mi o swoich planach. A ja tak bardzo kurwa nie chcę żebyś się zakochała.
Miałem wpaść na chwilę, ale, ale nie wiem co. Masz w sobie coś takiego, że zostałem na noc. Chyba nie potrafię spojrzeć w twoje oczy i powiedzieć stop. Chociaż bardzo nie chcę, żebyś się zakochała.
Boli głowa mnie, otwieram oczy, widzę obcy sufit. Chwytam za telefon, przecież dzwonił pierdolony budzik. Ona leży obok i wygląda tak niewinnie. A ja myślę o niej, o tym wszystkim jakie to naiwne. Chociaż powinienem siedzieć w pracy od godziny lekko. Znowu za dużo wypiłem i się zajebałem lekko. Dzwonię do przełożonej, coś tam kaszlnę, przyniosę L4. Mam ten talent aktorski, mów mi Jim Carrey. Ubieram spodnie, ona otwiera oczy, się przeciąga. Mówi, że kocha mnie, pyta czy ja ją i, że mam zostać. Mówię siema skarbie, było bardzo spoko skarbie. Ale przecież nic nie łączy nas, pomyślałem. Ale powiedziałem, że jest moim oczkiem w głowie. Sam sobie zadałem pytanie w myślach co ja robię. Przecież to bez sensu, to już twa za długo. I tak daję jej buzi w policzek, mówię, że zadzwonię znikam.
Miałem wpaść na chwilę, ale, ale nie wiem co. Masz w sobie coś takiego, że zostałem na noc. Chyba nie potrafię spojrzeć w twoje oczy i powiedzieć stop. Chociaż bardzo nie chcę, żebyś się zakochała.
Poznałem ją jakieś dwa tygodnie temu w klubie. Była z koleżanką jakiejś koleżanki kumpla w sumie. Ponad metr siedemdziesiąt, duży dekolt, fajny tyłek. Ładna buzia, duże usta i raz jeszcze fajny tyłek. Umiała tańczyć i patrzyła kiedy ja patrzyłem. Muszę to podkreślić po raz trzeci zajefajny tyłek. W końcu podbiłem pytam czy wypije bruderszafta. I tak bar, parkiet, bar, parkiet, bar, taksa, stacja. Osiedle, schody, klatka, kuchnia, tapczan. Nie pamiętam wszystkiego, ale była jazda. I miał być układ i była frajda i była bajka. Ale ona coś zaczęła majdać jak to laska. I za długo to już twa, a nie ma przyszłości w nas. A ja nie wiem jak powiedzieć tobie kocie spadaj. Ciągle powtarzam sobie, że to już ostatni raz. Jestem chamem i serio nie chcę żebyś się zakochała.
Miałem wpaść na chwilę, ale, ale nie wiem co. Masz w sobie coś takiego, że zostałem na noc. Chyba nie potrafię spojrzeć w twoje oczy i powiedzieć stop. Chociaż bardzo nie chcę, żebyś się zakochała.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.