Daj odetchnąć się czuję kiepsko wskazuję tempo tętnice wewnątrz z bólem westchnąć kule zepchnąć iść w stronę łazienki palę CD wzmacniacz wezmę ze sobą dźwięki wet linii w dłoń idę czas swój dogonić po trzasku ironii to świat mój euforii w nim nie odnajdziesz stoję i patrzę sobie w oczy co widzę? kolejny tydzień powiedz mi ty też tam byłeś cień kreśli bryzę przydał by mi się fryzjer patrzę w odbiciu swych zmartwień klaszcze bo w życiu swym nie chcę bać się o jutro to co miało być furtką z wyłączoną komórką z obietnicami w pizdu okazuje się kurwą lustro odbija nerwy na twarzy zmarszczki oblacji morduje lekarzy
Nokia milczy postać dziś nic nie przypomina zagubiony w doktrynach nastawiony finał dręczy mnie świat niczym sen kofeina to tren potęgi wspinaczka po nerwach kto mnie tu zesłał? poetów męka to przerwa w inwencji ten czas pamięci skreśla potęgi membran nie zniszczy cisza to rozchodzi się jak liszaj to z wymowy replika znaczy ten coś nawinął ziom to nie wnikaj na czym stoję wiem bo ten projekt jest snem co śle korektę naczelnik G ej znów na dojazdowej korek bierz idzie czas który ucieka patrzę się w lustro widzę cień na powiekach to jest lęk co wyżera w mózgu radość to jest dzień co wydziela luz tu trwałość kunsztu kilka punktów których nabędę z wiekiem na schizofrenię zjadł bym aptekę ten świat już nie ten sam co pięć minut temu odchodzę od lustra ziom lepiej nic nie mówTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.