Od dzieciństwa słyszę, że nic nie osiągnę Jestem zwyrodniałem dzieckiem wszystkich wad Moja przyszłość, to kopanie rowów Zapie*dol na drobne, drama A nie typie, towarzyski hype Zdolny, ale w ch*l leniwy, tak mówili w szkole o mnie Że nie mam predyspozycji, by iść w świat A to gówno, przez które zarywam wciąż kolejne noce To nie muzyka, a oczywisty flam
W sumie nikt nie wierzył we mnie Z perspektywy czasu nie wiem, czy to było mi potrzebne Nie chcę propsów, litości też nie Nienawiść, hejt, od dziecka żyję z tym niezmiennie
Kłótnie starych w domu, zamykałem się w pokoju Teraz wiem, ich małżeństwo było niczym z diabłem sojusz Kto miał im naprawdę pomóc, jak to ująć w słowo Byli młodsi niż ja teraz, a i tak za długo z sobą
Skończyłem edukację, mam fart, nie kwalifikację Je*ać dyplom, pewnie dawno zgnił gdzieś w sekretariacie Patrząc gdzie byłem na starcie i co udało się stworzyć Chyba spoko, jak na kogoś, co miał skończyć kopiąc rowy
Od dzieciństwa słyszę, że nic nie osiągnę Jestem zwyrodniałem dzieckiem wszystkich wad Moja przyszłość, to kopanie rowów Zapie*dol na drobne, drama A nie typie, towarzyski hype Zdolny, ale w ch*l leniwy, tak mówili w szkole o mnie Że nie mam predyspozycji, by iść w świat A to gówno, przez które zarywam wciąż kolejne noce To nie muzyka, a oczywisty flam
Na osiedlu najpierw mówili na mnie skrzypek Przez jaranie i słodycze zmieniło się z czasem w Snickers Ekipa na ekipę, buty, łokieć, morda, chodnik Ktoś raz od niechcenia rzucił i na dobre został Ostry
Do rana na mieście, skuty jak koala Wbijam na uczelnię zrobić zamach na sesję Ch*j, że nie wiem kim jestem Zamiast przygotowania jeszcze roluję se grama by zajarać nim wejdę
Trzy pytania znam pierwsze Odpowiadam półgębkiem Zaliczone w indeksie, więc robię hamak na krześle i idę spać W nocy znowu będzie rajd po ulicach W bletce skunk i Soplica W kejpie rap, z kliką freestyle
Bejbe, bejbe Jak miałem zejść na ziemię Chwila moment, światem blask,. .. Czesław Niemen Potem dziekan mi powiedział: Panie Ostry, jest pan zerem Dziś to ja mam klucz do miasta, on najwyżej nadciśnienie
Skończyłem edukację, mam fart, nie kwalifikację Je*ać dyplom, taka prawda, to nie papier dał mi szanse Patrząc jakie miałem wsparcie, jaki zaliczyłem przelot Chyba spoko, jak na kogoś ocenionego na zero
Od dzieciństwa słyszę, że nic nie osiągnę Jestem zwyrodniałem dzieckiem wszystkich wad Moja przyszłość, to kopanie rowów Zapie*dol na drobne, drama A nie typie, towarzyski hype Zdolny, ale w ch*l leniwy, tak mówili w szkole o mnie Że nie mam predyspozycji, by iść w świat A to gówno, przez które zarywam wciąż kolejne noce To nie muzyka, a oczywisty flamTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.