Choć w drodze jest już całe lata To nie zaprząta sobie głowy Tym, że widziała tego świata Tyle co, tyle co w stacjach benzynowych
Nie pyta, po co ani dokąd W symbiozie złego i dobrego On jest wyrocznią i opoką On jest, on jest jej alfą i omegą
Jak jego pleców zwarty moduł Przetacza się jak pejzaż mglisty Wpatrzona w kark faceta z przodu Dziewczyna, dziewczyna motocyklisty
Kiedyś, gdy bywał przy humorze Mówił o kupnie samochodu Prowadzić nie da, ale może Wreszcie, wreszcie usiądą razem z przodu
Minęły lata, jak obiecał Ale już tego nie pamięta Dziś czasem klepie ją po plecach Bo dobrze, bo dobrze składa się w zakrętach
Więc jego pleców zwarty moduł Przetacza się jak pejzaż mglisty Wpatrzona w kark faceta z przodu Dziewczyna, dziewczyna motocyklisty
Żadnego buntu, bo i po co Więc w roli róży i balastu Czasem zapłacze ciemną nocą A płacz, a płacz wytłumia wnętrze kasku
I toczy się, pozornie zgrany Ich tandem, póki jeszcze forma A wokół setki takich samych Więc ona, więc ona wierzy, że to norma
[2x:] I jego pleców zwarty moduł Przetacza się jak pejzaż mglisty Wpatrzona w kark faceta z przodu Dziewczyna, dziewczyna motocyklistyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.