Żeby załatwić coś gdziekolwiek, muszę flugać, muszę rzucać mięsem żeby ktoś posłuchał. Trzeba kłamać, trzeba grać chama. Do prostych ludzi najprościej dociera banał i chała. I hałas jest zbędny, cisza nastała, to alarm, i tak pod nami cały czas był kanał. Zresztą daje się we znaki instynkt wrodzony, bądźmy chamscy kurwa pierdolony.
Muszę być chamem, żeby czuć się kulturalnie. Pluć na ziemię, psuć wrażenie, to jest fajne. I mam tego świadomość robiąc chamówę. Czuję się jak jegomość, jak ktoś zupełnie normalny. Mam to w dupie! Tak to widzą panny, może dlatego żadnej nie mam, bo jestem zbyt nachalny. Gdy najebany do nich podbijam, dla mnie to kulturka, a one mówią: "weź stąd znikaj".
Dotyk patologii zostawia ludzi zmęczonych, Niezauważony przez nich robi z nich patoli, to grozi większości, to gasi podziw, nikt nie wybiera miejsca w którym ma się urodzić. Chodzimy tymi samymi ulicami i gramy w tym samym serialu N jak NTKANNABIS Bawi cię to? (Prawda?) Teraz wypierdalaj! I tak odbierzesz to jako zwykłe nara!
*It gonna fuck you up! You're in the jungle baby You die! Time to die!*
Dla jednych to chamówa, a dla mnie to kultura, niespotykana w biórach kuluarach, klubach. Czasem gdy wbijamy się do nich z zapasem alkocholu - - tetrahydrokanabinolu. Ktoś znowu bez oporu zerzygał się koło stołu, to już nie pierwszy raz tego wieczoru. To właśnie ten jeden z wzorów dla mnie, jak być (kurwa) chamem, żeby czuć się kulturalnie.
Żeby było tak jak chcę, żeby działo się dookoła tak jak chcę, muszę stoczyć się, zgnoić się w centrum z bandą, zawęzić spektrum widzenia, wtedy jest tak fajno. Żeby nie zmarznąć, upić się wódką w podziemiach. (Drzeć się!) Zajebać szklanką koniecznie wypłatę całą. Rozjebać w jeden dzień, no bo przecież warto, no i do rana tańczyć, gdy w nas buzuje krew. A w niej nie tylko alko, ponadto w chuj upiększaczy, se zapodaje jak mam kasę (lubię to tamto). Nastepnie rano obudzić, z głową na ziemi się. W domu? - Nie raczej pod klatką. Bez kluczy komórki i kasy też, ty wiesz? (No raczej, że wiem!) Żyć z sercem jak pies, mieć tylko na chleb - mi tak jest fajno.
*It gonna fuck you up!*
Muszę się stoczyć na dno, żeby było fajno. Bym mógł poczuć się jak gość, muszę się czasem rzucić w łajno. Bagno, dajno, żebym mógł się unurzać. Muszę być zadowolony, żeby móc się wkurzać. Pokaże jak się podnieść z ziemi, kiedy raz upadniesz, nie zrobić sobie krzywdy i masz siłę, by iść dalej. Ja doceniłem swoje życie, kiedy prawie przegrałem. Popełniam ten błąd stale, odpowiadam na pytanie.
Musi przecież być burza, żeby mogło wyjść słońce. By docenić móc perfumy, zwiedzić siki trza śmierdzące. By się dobrze bawić, trzeba srogo się nanudzić. Muszę wiedzieć co to relaks, żeby potem móc się trudzić.
Nie poznasz życia, nie zaznając smaku porażki. Odpowiednim wyjątkiem są Nietykalni! Odważny ten co się zna na rzeczy dobrze, sprawa przybrała awans, czyli mamy progres.
I zadymę wzbudzić, żeby wiedzieć co to pokój. I mieć wszystko w dupie, by co trzeba mieć na oku. I być wiernym swym zasadom, by docenić te na boku, ale przede wszystkim trzeba mieć święty spokój.
Odpowiedzialny za los swój jest, ty bój się efektu. Dobro zwycięży dom i nie popełniaj błędów, bo sam wiem już klasycznie dostatecznie, jestem comprende i ich nie popełnię!
*wstawiony głos Axl'a Rose'aTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.