To nie kamienne ściany ani okrąg w kształcie studni Nie ma tam magicznej aury jednak coś mi w głowie dudni Nie ma konkretnego miejsca na wyrocznię tą Wiem dlaczego to coś wciąż wyrocznią zwą Dużo jest wyjaśnień każdy patrzy z innej strony Jeden łapie to dosłownie drugi w sensie metafory Nie zależnie od pory zawsze tak samo to mam Ja mam fakty w swojej głowie a nie w pustych dłoniach Co się stanie w przyszłości moge tylko to przypuszczać Czujny w każdej chwili pewnie refleks jak ........ Może brak pewności siebie to jak ogień z lodem Złamiesz bramkę wszystkiego co jest tu pewnie powodem Może nawet tak lepiej nie wiem co będzie potem Ale mam swój wyrobiony stały liryczny totem Wyrocznia się zmienia jak w kalejdoskopie Jeśli więcej chcesz wiedzieć myślą sklej to chłopie ... Ja pragnę czytać prawdę z błękitu twoich oczu By zawsze widzieć ślady uczuć i uśmiech losu Tu gdzie linie papilarne mówią tyle co rozum o nas Dusze martwe są chociaż to tylko pozór Co dzień mijamy się nie zamieniając ani słowa Nad nami płynie dzień każdy tak samo jak automat A tylko tlen dzieli mnie i ciebie w mieście Boga Myśli rzucają cień jak liście z drzew listopad Patrze na niebo chmury mi tu zasłaniają księżyc Takie trace bo kiedy kryje się na końcu tężyc Czuje niemoc otoczoną mgłą wiecznych pretensji Uciekam w te noc tam gdzie poniosą mnie konwersy Przed siebie nim słońce zacznie gonić złe sny Sam już nie wiem jesteś wyrocznią ty czy ten syf To nie ważne dziś mimo że tyle pytań jednak Znajdziecie odpowiedzi na nie nie jak Pytia w Delfach Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.