Brudne, betonowe bloki, które są źródłem rapu, Często odstraszają ludzi starej daty i czasu, Tych co nie rozumieją na czym polega hip hop, Tych co wolą oceniać innych za ich wygląd. Takie kurwa jest życie, które nam ludzkość odbiera, Każdemu z nas ciągle samotność doskwiera, Nie ma przyjaciela, nikt Cię tutaj nie wspiera, Jedyne co Ci zostaję to kariera rapera, Wciąż Cię los poniewiera i porównuje do zera, Wszyscy tylko krzyczą, że twe sumienie to rudera, Nie mają szacunku dla twojego pragnienia, Z bloku, każdego rapera uważają za pozera. To prawda szczera, że los złe odmienia, Drogę do szczęścia wielu ludziom dziś otwiera, Ja też mam marzenia, do spełnienia.
Lecz nagle strzał... Prosto w moje serce...
Ref. Jak każdy z was chciałbym na chwilę być kimś lepszym, Dotknąć gwiazd, które pozwolą mi być pierwszym Na końcu mety, która do raju jest bramą, Chcę być kimś, więc niech już inni mnie zostawią.
Generalnie mam gdzieś to co na mój temat mówisz, Lecz z drugiej strony wiem, że kiedyś sam się zgubisz, Gdy nie będziesz mieć wsparcia ze strony bliskich, Chcesz poparcia brata, to temat oczywisty. Nasz mega ludzki rozum, prawdziwy i czysty, Udowadnia wielokrotnie, jakże człowiek jest bystry, Jak potrafi rozpalić płomień, w sercu od iskry, A jednocześnie zaraz potem jest okrutny i zawistny. Wielu jest morderców, którzy są winni innych śmierci. Czy kaptur i blok to bandzior i kastet u ręki? Dlaczego doświadczam tej ciągłej udręki? Czy nie mogę mieć marzeń, że kiedyś będę wielki? Nie bawią mnie ani trochę, wasze wredne gierki, Chodzę obok przepaści łapiąc się śliskiej barierki, Rap jest czymś - silniejszym niż leki.
Lecz znowu strzał... Prosto w moje serce...
Ref. Jak każdy z was chciałbym na chwilę być kimś lepszym, Dotknąć gwiazd, które pozwolą mi być pierwszym Na końcu mety, która do raju jest bramą, Chcę być kimś, więc niech już inni mnie zostawią.
Robię to co kocham, innych o zdanie już nie pytam, Bo każdy tylko pieprzy jak zacięta płyta, W moich kilku wersach jest wielka prawda ukryta, Od paru dobrych lat, w moim sercu wyryta. Człowiek człowieka o zdrowie dziś już nie pyta, Mówi, że go odwiedzi, gdy będzie jego stypa, W dłoni się kula zamyka, cała dobroć usycha, Bierzesz za rewolwer, zapada głucha cisza. Każdy strzał nienawiści cały czas mnie wyniszcza, Moje małe marzenia rujnuje wciąż jak zgliszcza, Umysł całkiem zaśmieca i już go nie oczyszcza, Odbiera mi nadzieję na to, że humanizm odzyskam. Chcę wolności, którą w muzyce wykorzystam, Nie liczę na owacjie, ani na to, że na tym zyskam. Sprawa oczywista, patrzysz na mnie z bliska...
Znowu strzał... Prosto w moje serce,..
Ref. Jak każdy z was chciałbym na chwilę być kimś lepszym, Dotknąć gwiazd, które pozwolą mi być pierwszym Na końcu mety, która do raju jest bramą, Chcę być kimś, więc niech już inni mnie zostawią.
Puls serca... I nagle prosta linia...
COPYRIGHT BY NIKE L8 (NIKE18) © Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|