Mówisz mi mała, że wierzysz w Boga, jednak czasami chwyta cię trwoga. Nie bez powodu i nie bez racji szukasz źródła frustracji. W tygodniu praca i nudne życie, w sobotę balet, amfa i picie. Rano w niedzielę jesteś w kościele, mówisz Bogu niewiele.
Możesz słać forsę do Lichenia, tworzyć świątynię całą z kamienia. Jeśli chcesz mnie na ślubnym kobiercu buduj świątynię w sercu.
A na wakacjach odjazd na maksa. Pion trudno trzymać bo grawitacja. Jazda na koksie, nocleg gdzieś w boksie. Dzwonię, ty mówisz spadaj. Znów wodna fajka, ostra pojarka, do tego browar i świat się chowa. W końcu pragnienie: wrócić do domu. Gorycz, płacz po kryjomu.
Możesz słać forsę do Lichenia...
A kiedy patrzę na ten betonowy stóg, Zastanawiam się, co sądzi o tym Bóg, Czy, żeby Bogu miłość można przysiąc Trzeba wykupić tablicę za tysiąc.
A gdyby to bogactwo przeznaczyć dla ludzi, Większą radość Boga by taki gest wzbudził. Bo człowiek to dusza, to Boża iskierka, A radość z kamienia niestety niewielka.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.