Był sobie świat, jeden jedyny Złożony z tysięcy słów Zaczynał się w dłoniach dziewczyny A kończył gdzieś u jej stóp
Był sobie świat, dobrze schowany W kieszonce płaszcza écru Czekał na cud, na jakieś zmiany Na uchylone gdzieś drzwi
Był sobie świat, w którem nie było nic Prócz naiwności wypchniętej za drzwi I kliku łez trzymanych skrycie Zwłaszcza o świcie
Był sobie świat, w którym poznały się Dwie przeciwności, drogi dwie Jedna z nich była pełna zwycięstw, A druga miała na imię… życie!
Był sobie świat karmazynowy W szklanej butelce na dnie Miał kilka rys, innymi słowy Troszeczkę rozpadał się
Był sobie świat rozplanowany W metrach, w sekundach, w potrzebach Lecz tonął znów w rozczarowanych Oczach, patrzących wciąż w stronę nieba
Był sobie świat, w którem nie było nic Prócz naiwności wypchniętej za drzwi I kliku łez trzymanych skrycie Zwłaszcza o świcie
Był sobie świat, w którym poznały się Dwie przeciwności, drogi dwie Jedna z nich była pełna nadziei, Druga szeptała że nic się nie zmieni
Był sobie świat, w którem nie było nic Prócz naiwności wypchniętej za drzwi I kliku łez trzymanych skrycie Zwłaszcza o świcie
Był sobie świat w którym poznały się Dwie przeciwności, drogi dwie Jedna z nich była pełna zwycięstw, A druga miała na imię… życie!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.