Ty, pieprzę polski rap i co się krzywo patrzysz? Jak po tylu latach, od kilku płyt na krzyż wracam, Ejj, się prostuj gościu! Nie gram muzyki dla internetowych chłopców, Do dziś mam pianę na ustach i fioletowe podniebienie, Jak będzie trzeba, to zejdę jeszcze pod podziemie. Pół sceny teraz nienawidzi mnie szczerze, Bo miałem na płycie gości, z którymi nagrać dla nich to marzenie, I, moje sample to żadne tłumaczenie, Płacę za wosk i haj, A te szmaty pchną cyfrowe brzmienie. Niezależny rap, z dala od świateł, I nie zależy mi wcale na Twojej aprobacie, Wierz mi bracie, nie kłamię na trackach, To me wspomnienia, chcę sam do nich czasem wracać, A to jak kłamiesz, to wyczuję zawsze. Chcesz numer z pizdą? To znajdź se pannę!
To rap dla tych, co coś przeszli człowieku, Nie do bandy szczeniaków, z Internetu na przekór. Znam swoją wartość, Cię nie dygam o propsy, Nie pcham dem po labelach, (?), Jestem raperem, na pół etatu, tak wyszło, Daje Ci na bit wszystko, jestem blisko, Połóż rękę na głośniku, czujesz mój puls? Wiem że to rozumiesz, prawda trafia w Twój gust. Dam se luz na pętli, jak niedoszły wisielec, Ty grymas siksy, co nie doszła gdy dzielę, Emocje na skilsy, zawsze wynik to jeden, Jak mój numer w wstawce, odkąd w grze siedzę. Kładę prawdę na blat, chociaż za to nie płacą, Ty jak lubisz ciąć w chuj, to se włącz sado-maso. Kładę flaszkę na blat, chodź się z nami napij, I posłuchaj o tym, co nas czasami trapi!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.