Nie było źle tak bezkarnie mijać dzień za dniem, wspólnym światłem bić cień. Zimny westchnął lęk tak dosadnie, że powołał zły sen, ogród nocy i drżeń. Tyle dróg, wspólnych dróg, nie przebrane zbiory nut, Setki słów wykrzyczanych, każdy szept, mały dźwięk – nagle przerwany. Strumień prawd, marzeń skarb, zakłócony spokój głów, Pożar znów, nie taki był plan.
Boże napraw mi oczy nim pochłonie mnie sen, Barwy nocy, wódki smak i szary gniew. O proszę otwórz mi oczy bym zobaczył w tym sens, Jeśli mogę, jeśli nadal jakiś jest.
Myśli miękki brzeg, czasu oddech zstąpił w czerń i biel, Chyba szuka, słyszę, woła mnie. Żelazne ręce precz, na spęd dosłownie karzą, Głowę na sen nareszcie zesłać, wyjść stąd trochę wcześniej. Jeszcze raz stłumię brak, obłoże serce serią prawd, Żeby spadł na moje ręce z nieba znak, bliski kształt wyczekiwany. Jeszcze krok, mówi ktoś, że ciągle mogę tworzyć sen – może lecz wiesz to nie ten sam…
Boże napraw mi oczy nim pochłonie mnie sen, Barwy nocy, wódki smak i szary gniew. O proszę otwórz mi oczy bym zobaczył w tym sens, Jeśli mogę, jeśli nadal jakiś jest. Ostrość barw stracił świat, o pomoc woła myśli ład, Tego zła już nie pokona, nowy dzień zgubił się w krystalicznych spojrzeniach. Przeklęta do wnętrza przelewa się noc…
Boże napraw mi oczy nim pochłonie mnie sen, Barwy nocy, wódki smak i szary gniew. O proszę otwórz mi oczy bym zobaczył w tym sens, Jeśli mogę, jeśli nadal…Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.