Pytają kim jestem, a odpowiedź jest zbyt trudna, jak wyodrębnić z gówna nie przekłamany życia smak Jestem dzieckiem nocy, a tak samo kocham dzień, Jestem pełen dziwnej mocy gdy milczę i idę w cień Jestem świadom swej drogi przez krew i piach Jestem z tymi co idą mimo, że pech i strach Paraliżuje nogi, ale biją się z wilkiem Emanują siłą ze źródła piją z wysiłkiem Jestem z tymi co nie boją się powiedzieć "nie" Nie można siedzieć gdy dzieje się źle Jestem z tymi co poznali ziemi smak Byli sami, zdradzeni, szli do tyłu jak rak Jestem z tymi co używki uśnieżały im ból Co byli poniżani bo nie pasowali do ról Ze wszystkimi odmieńcami, co nie boją się kul Z buntownikami, co zerwali ten duszący ich sznur Z myślicielami, co myślami chcą zburzyć ten mur, Który dzieli nas klasami, poczynając od szkół Z wariatami, z wiatrakami, co toczą swój bój i z tymi co chwytają świat i biorą za swój.
Jestem z tymi, których oślepia poranny blask Nie biorą wody w usta, a leją do wanny kwas I mimo grzechów listy długie jak polarny czas Jestem z nimi do trumien, gdzie trafi każdy z nas Jestem z tymi co im serce, jak mocarny bas uderza w rytm ulic, więcej, jak lojalny paź jestem z tymi, którzy weszli w ten koszmarny las i skończył się sen, rozpoczął moralny kac.
Jestem z tymi, co im rządy tylko napsuły krwi w umysłach konstruują bomby jak kapsuły i wypadają z obiegu jak plomby, wióry, brwi Czekają jak sondy na lepsze jak szczury dni Jestem z tymi, w których ogień się ponury tli Spacerują w depresji, a kiedyś w góry szli Znów się starzejemy, nic się nie zmienia jak Pi I tak się skazujemy na tą tułaczkę przez dni.
Jestem z tymi, których oślepia poranny blask Nie biorą wody w usta, a leją do wanny kwas I mimo grzechów listy długie jak polarny czas Jestem z nimi do trumien, gdzie trafi każdy z nas Jestem z tymi co im serce, jak mocarny bas uderza w rytm ulic, więcej, jak lojalny paź jestem z tymi, którzy weszli w ten koszmarny las i skończył się sen, rozpoczął moralny kac.
Jestem z tymi, którzy są jak psycho, tracą tropy Nie mogą spać jak licho, idą, ranią stopy Cicho przez las, na życie biorą psychotropy To dla nich czas na bicie, nie zrozum, czas na kopy Jestem z tymi, którzy zawsze mają swoje zdanie Obstają przy nim żeby nie wiem co, jak Korelianie Choć często opadają z sił niczym chore ramię Podnoszą się jak kil, w porę, jak FurianieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.