[Mr. Pile] Mała wieś, ale wiesz... domek całkiem okazały. Chłopak był jeszcze mały, gdy rodzice hajs wygrali. Wiesz, w loterii lotto wszystkie numery im padły. Mieli szczęście, bo do tego czasu w długi wpadli. Trzysta tysięcy kredytu po to, by rozkręcić biznes. Mieli do wyboru to albo opuścić ojczyznę i gdzieś w Wielkiej Brytanii na zmywaku życie spędzić, ale nie znali języka, więc się bali lecieć w tę dzicz. Obmyślili biznesplan, pożyczyli sporą sumę. Chcieli się ustawić, a niestety - przepadli w tłumie. Ten ich nadzwyczajny plan najzwyczajniej nie wypalił. Popadli w depresję, tani alkohol całymi dniami chlali. Dzieciak bez opieki. Krzyczał, płakał, bo był głodny. A ojciec się nad nim znęcał, chuj powinien być bezpłodny, skoro w ogóle nie wie, co to znaczy być rodzicem. Mały człowiek męczy się, bo skurwysyn miał raz chcicę. Stary, to nie jest normalne, takich to za jaja wieszać. Matka chłopca przestraszona, sama bała się w to mieszać. Wyszła z domu jak co wieczór, poszła kupić winko w sklepie. Ojciec w domu sam z dzieciakiem, znowu nim po ścianach ciepie. Nagle zorientował się, że to czas już włączyć polsat. Podjarany puścił dziecko, wziął łyka podróbki bolsa. No i szukając kuponu, który wysłał rano on sam, rozmyślał o dużej willi, furze i zielonych dolcach. Usiadł przed odbiornikiem, znowu wlał wódę do gardła. Trząsł się, gdy blokada trzymająca kule już opadła. Porównywał te z kuponu liczby z tymi wylosowanymi. Wszystko się zgadzało, on zrozumiał, że w tej chwili spełnią się jego marzenia, o tej furze i tej willi. Kupią dom gdzieś poza miastem, spłacą długi, tak zrobili. Lecz mino upływu lat, matka do ojca wciąż: "nalej". Dave, nawiń co było dalej, bo Ty wiesz to doskonale...
[Dave] W gotówkowym szale zapomnieli o biznesplanie. To ma więcej wad niż zalet, ale mieli wyjebane. Trwał w zaparte balet w każdy kolejny ranek. Tyle, że na stole zamiast wyborowej, jack daniels. Dziecka wychowanie zaniedbane, na drugim planie. W wieku dwunastu lat można w ten sposób oszaleć... Wprawdzie miał niemały hajs od swoich rodziców, ale w tym wieku po prostu potrzeba wsparcia w życiu. Oni zatraceni w piciu, na kompletnej znieczulicy. W tego obliczu ich syn wychował się na ulicy. Jego rówieśnicy szybko go zaakceptowali, lecz nie liczył się z tym, że to przez ten hajs niemały. I tak lata mijały, miał pijaństwa starych dosyć. Choć alkohol rzucili, to zamienili go na prochy. Ironiczny motyw, tak się historia złożyła, że te działki koki załatwiali od przyjaciół syna. Nie brali tego nad wyraz, mieli to w poważaniu. Była dobra każda chwila, by skończyć na haju. Będąc na skraju, nagle czar jak bańka prysnął. Ci znajomi od syna to niezbyt dobre towarzystwo. Posypało się wszystko, wyczuli popęd na flotę. I to towarzystwo wzięło się za brudną robotę. Wbiło w chuj rodziców w fotel, kiedy nazajutrz poinformowani zostali o syna porwaniu. Przysłali jego paluch wraz z wyznaczeniem kwoty i dopiero w wielkim żalu starym otwarły się oczy. Myśleli teraz o tym, jak spłacić okup za syna, bo nie starczy już floty, wtopiła ją heroina... Od niby przyjaciół chcieli ten hajs pożyczyć, lecz tych poznaje się w biedzie i tak zostali z niczym. Przy czym porywacze zbyt cierpliwi nie byli i strzał w potylicę zakończył dramat w jednej chwili.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.