Wypuszczam w kosmos słowo chce rozwalić tą kometę Zapieprza jak szalona zmierza prosto do ciebie Moją tarczą jest bit, a wokal to mój miecz Dziś zbyt dużo jest zła, więc chciałbym stworzyć więź Szary pastor podąża ze swoją nadziei homilią Chociaż dzisiaj szansa jest jak jedna na milion Na barkach ze swoją misją, idzie przed siebie Poczekaj jeszcze trochę, a zobaczysz czy się zmienię Chcę sięgać wyżej niż Olimp, a najlepiej cofnąć czas Powrócić do tych chwil kiedy chciałem dotknąć gwiazd Niektórzy się sprzedali, im zabrakło siły, wiary Ja mam dziś jej więcej niż skał na Tessali Czas rzucił piaskiem w oczy, nie jest tak jak kiedyś Gdy miałeś pegazusa i to było wtedy trendy Ale jest jak jest zostawiam to na białym tle I ukryje w snach by nigdy nie zmył tego deszcz.
ref. Jeśli czujesz się na siłach to teraz popatrz w górę Rozsiej czystą prawdę i wykrzycz ją przed wielkim tłumem Niech przetrą ludzie oczy, popatrzą trzeźwo na świat I niech powiedzą czy jest mniej zalet czy wad.
Wspomnienia złap za rękę, a te złe odstaw na bok Zakop, zapomni by już nigdy serce nie bolało Które to z wielkim bólem wchłania, bez pohamowania I będzie tak do ostatniego pożegnania Ogranicz to wszystko stwórz sobie jakieś granice Nie bierz do nosa przestań powiększać swoje źrenice To jak domino o tym też będzie jeden trak Jak cenne jest życie, bo życie to jest skarb Tak, to nie jest żart, nie pasuje to pod fikcje Jak to nowe pokolenie z góry sra na policje Wiem dobrze rozumiem też wcale jej nie lobię Ale bez przesady, całe wasze JP mam w dupie Ja zarazę ciebie prawdą, a wyleczę z niepewności Wersom nadam ciepło, a Tobie zastrzyk cierpliwości A ty słuchaj siebie i nie zmieniaj swojej trasy Uważaj na zakręty, ej lepiej zapnij pasy.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.