...dziś zajęty trasą koncertową... ...droga jeszcze długa... ...dalej przed siebie...
Nie pierwszy i ostatni raz przychodzi taki czas Że się odchodzi tylko po to, by powrócić Ostatniego słowa nie będziemy jeszcze mówić Nie, nie będziemy jeszcze mówić
Właśnie tak, pełny skład, na koncercinę wypad W rękach browar i blant - typowy start Za kilka chwil na scenę spadnie zdań grad Cały czas w rap konwencji jako Lui i Mor W.A. Z WWA dzisiaj do twojego miasta Ej ziomuś weŹ tą muzykę głośniej nastaw Tu moment nastał żeby w klimat się wczuć Już widzę ten wzrok niuń gdy wysiadamy z fur Pod klubem gwar, szał jak na Jacksonie Trzeba wziąć zaliczkę żeby *****nąć browek Poznać miejscowe i na after wziąć Nie wiem czy kiedykolwiek mi nie znudzi się to Raczej nie, studio, koncerty, żyć się chce Ogień siedzi we mnie i tego nie ukrywam W miejsca nieznane dotąd z prawdziwym słowem przybywam Tam i z powrotem się zawijam, zawijam
Za chwilę wbita na scenę i przez chwilę Nic więcej dla nas się nie liczy Od lat praktykowany tryb życia kolędniczy Teraz koncercinę gramy tu, jutro tam i z powrotem Skąd to znam Dzisiaj dam z siebie jak zwykle wszystko Hardcore nie disco jeśli tu przybiłeś po to Moje motto - ciesz się tym co masz Więc wymaż z pamięci całe zło Słyszałeś właśnie to jest dla mnie czysty doping Uznanie za to co robię Znów powiem tobie - niech to pójdzie w obieg A wykonawcy i odbiorcę znów połączy dŹwięk z gramofonu Już Mini dobrze zadba o to i z ochotą imprezkę też podkręci Nikt nas nie zniechęci nawet organizatorzy w kit Z ich oczu bije fałsz jak tani reklamowy chwyt Najpierw zapraszają, potem coś świrują, przyciemniają Tylko niepotrzebnie nas w*****iają A dzieciak zawiedziony pójdzie w swoje strony Tak jak my z niedosytem zawiniemy na rejony To wyjątki, ale o tych typach też trzeba mówić Teraz o tych co nie mogą już do nas wrócić Jak by nie było tego nie da się odwrócić Wyrzucić ot tak z pamięci Choć czasu minęło ponad rok Pierwsza informacja - szok - pamiętam to jak dziś A teraz nie mówię tego byś się bał Bliskich odejścia to kwestia szczęścia, a nie floty Liczą się tylko szczęśliwe powroty
...znowu poza domem... ...ja i moi ludzie...
Komu w drogę temu czas, zawsze te terminy gonią nas Ile to już miast, przejechanych tras DJ z nami wraz wyruszamy kolejne podbijamy Czy któryś raz tradycyjnie tu gramy znowu tam i z powrotem Powtarza się scenariusz, nocny klub, melanż no i hotel Nie brak nam koncepcji z polotem, bez złych intencji Co i rusz awantury na recepcji Użeranie się z lokajem, nie przetłumaczysz chamowi Że za darmo wynajem, nadmiar kompletu Reszta ekipy już tu się udaje, nie odstaje od reszty Z nimi pełne samary o żesz ty wypchane po brzegi W międzyczasie hotelowa zmora wypuszczona na przeszpiegi Z pretensją, że nie wszyscy mają tu noclegi Kto by się tym przejmował kiedy głowa czym innym pochłonięta Szyja dawno podcięta, można sobie na to pozwolić Tyle energii z siebie wyzwolić, pokoncertować się ostała Choć tego wieczora sztuka sporo nas kosztowała Zawsze staramy dać się z siebie wszystko Nie po to tu przyjeżdżamy, opuszczamy rodzinne strony Nie chcemy by ten przekaz został zrozumiany I rozpowszechniony wszem i wobec twoich uszu WeŹ to może dobiec elo człowiek sam powiedz
Tam i z powrotem czasami z kołkiem lub morwolotem Innym razem, kiedy taki, a nie inny ciąg wydarzeń Targaczem przewijają się pejzaże Miejsca, których nawet z map nie kojarzę Krótki postój w przydrożnym barze Gdzie właściciel jest kelnerem i kucharzem A przez liczne wojaże zna już dobrze nasze twarze Wie co lubi jeden z drugim Poda zanim się zamówi, doda kilka szczerych słów A my znów w trasę poznać się z kolejnym miastem Gdzie dzieciaki znają produkcje nasze I popatrzeć jak daleko hip-hop zaszedł I z dystansem spojrzeć jaką dostaliśmy szansę Na poznanie jak krajanie reagują Na nagranie nasze każde, jak to dla nich ważne Dzielą się z entuzjazmem, każdym swoim przemyśleniem Mówią jaką mają jazdę, jakie relacje z otoczeniem i melanżem Dziękują za robienie muzyki, bo to przecież dla nich, dla publiki Czujesz dreszcz kiedy słyszysz krzyki Widzisz ręce uniesione, teksty z nami nawijane, wyciągane dłonie A my nad ranem i tak musimy ruszyć dalej, w swoją stronę I tak myślę sobie czasem kiedy jestem w drodze Ile razy każdy z nas musiał spać na podłodze Ile znieść, tyle różnych przejść, żeby tylko móc na scenę wejść Zobaczyć tyle miejsc tylu nowych ludzi Tam i z powrotem zawsze będziemy chcieli wrócić
Nie pierwszy i ostatni raz przychodzi taki czas Że się odchodzi tylko po to, by powrócić Ostatniego słowa nie będziemy jeszcze mówić Nie, nie będziemy jeszcze mówić
Nie pierwszy i ostatni raz przychodzi taki czas Że się odchodzi tylko po to, by powrócić Ostatniego słowa nie będziemy jeszcze mówić Nie, nie będziemy jeszcze mówićTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.